Dycha jak Ronaldinho

Filip Marchwiński od mocnego uderzenia rozpoczął sezon – nowy numer, opaska kapitana, pierwszy dublet w karierze.


Urodzony w 2002 roku pomocnik okazał się zmorą Piasta Gliwice w pierwszej kolejce nowych rozgrywek. To dzięki jego trafieniom Lech odwrócił wynik spotkania i wywiózł z Górnego Śląska komplet punktów. Filip Marchwiński był wyróżniającą się postacią ofensywy „Kolejorza”, która sama w sobie przy Okrzei nie olśniła.

– Piast wysoko powiesił poprzeczkę, więc tym bardziej się cieszę, że wygraliśmy – przyznał zawodnik.

Splot wydarzeń

– Szczęście sprzyja lepszym i tego się trzymajmy – uśmiechnął się wychowanek Lecha.

– Ale już tak poważnie mówiąc, Piast miał kilka dogodnych sytuacji na zdobycie bramki, szczególnie w II połowie. Nasz zespół zaprezentował jednak świetną postawę, tak samo „Bedi” w bramce – pochwalił Filipa Bednarka „Marchewa”.


Czytaj także:


Największe pochwały należą się jednak samemu Marchwińskiemu, bo to dzięki niemu Lech zwyciężył. Co więcej, 21-latek zdobył swój pierwszy dublet w karierze, a to istotne osiągnięcie, bo do tej pory jego liczby nie powalały. Przed meczem z Piastem jego bilans wyniósł 131 występów w barwach „Kolejorza”, w trakcie których zanotował 17 trafień i 5 asyst. Poznaniak „odpalił” wiosną tego roku, kiedy strzelił 7 goli, prezentując coraz to lepszą dyspozycję.

– Uważam, że cały czas idę do przodu. Bardzo się cieszę, że strzeliłem dublet i pierwszy raz mogłem założyć opaskę kapitańską – powiedział Filip Marchwiński, który wskutek splotu wydarzeń losowych dostąpił tego zaszczytu. Przed sezonem 21-latek wszedł w skład rady drużyny obok kapitana Mikaela Ishaka, jego bezpośrednich zastępców Jespera Karlstroema i Radosława Murawskiego oraz również nowego Filipa Szymczaka. W Gliwicach Ishak i Karlstroem opuścili boisko w tej samej chwili, opaskę przejął Murawski, ale wskutek kontuzji i on musiał zejść. Wówczas „Marchewa” przejął rolę dowódcy zespołu, po raz pierwszy w karierze. Dla gracza, który od 8. roku życia występuje w Lechu, to wyjątkowa sprawa.

Metaforyka ma znaczenie

– To ogromna duma. Już przed sezonem wiedziałem, że jestem w radzie drużyny i jak nadarzy się okazja, otrzymam opaskę. Akurat zdarzyło się tak w pierwszym meczu. To wielki zaszczyt, marzyłem o tym od dziecka. Dla wychowanka to coś niesamowitego – cieszył się po meczu Marchwiński. Prócz pierwszego dubletu i kapitańskiego debiutu zawodnik zaprezentował się z nowym numerem – dziesiątką.

Jak wiadomo w świecie metaforyki piłkarskiej z „dychą” na plecach grają największe gwiazdy drużyny, kluczowi kreatorzy i rozgrywający.

– To mój ulubiony numer, poza tym występuję na pozycji numer dziesięć. To szczególna liczba i wreszcie się jej doczekałem, dostałem też pozwolenie od klubu. Moim idolem z dzieciństwa, który grał z dziesiątką, był Ronaldinho i stąd się to wzięło – zdradził „Marchewa”.

Będzie jak Skóraś?

W dobrych humorach po wygranej Lech szykuje się teraz do meczu eliminacji Ligi Konferencji z Żalgirisem Kowno.

– Nie możemy lekceważyć rywala, bo mamy niedawne przykłady, jak to się może skończyć, na przykład Vikingur z Islandii. Uważam, że to nie będzie łatwy mecz i trzeba podejść do niego dobrze taktycznie. Musimy być mocno skoncentrowani. Jeśli to wszystko będzie u nas obecne, to wygrany i przejdziemy dalej – ocenił 21-latek, który będzie miał szanse na wypromowanie siebie w Europie, tak jak w zeszłym sezonie zrobił to sprzedany za grube miliony Michał Skóraś.

– Czas pokaże. Staram się twardo stąpać po ziemi i skupiać się na każdym kolejnym meczu, nie wybiegać przyszłość, trenować jak najlepiej, ciągle się rozwijać. A co będzie potem, zobaczymy. Nie chcę nakładać na siebie żadnej dodatkowej presji. Będę skupiał się na kolejnych spotkaniach i mam nadzieję, że będę pomagał drużynie w odnoszeniu zwycięstw – zakończył Marchwiński.


Na zdjęciu: Twarz Filipa Marchwińskiego po meczu w Gliwicach wyrażała więcej niż tysiąc słów.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.