Trudna przeprawa mistrza

Górnik Zabrze – Industria Kielce. Sposobiący się do kolejnego sezonu w Lidze Mistrzów kielczanie musieli się mocno napracować, by wywieźć z Zabrza punkty.


Podbudowani rozwiązaniem kłopotów organizacyjnych mistrzowie Polski (w czwartek klub przejęła firma Industria i pod taką nazwą występować będzie kielecka drużyna) przyjechali na Górny Śląsk w zaledwie 14-osobowym składzie, ale po zwycięstwo. Motywowani przez blisko tysięczną widownię zabrzanie nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry. Mecz był szczególny dla ich trenera. Tomasz Strząbała ma bowiem za sobą długie lata pracy w Kielcach, gdzie najpierw asystował Bogdanowi Wencie, a następnie Tałantowi Dujszebajewowi, mając udział w wygraniu Ligi Mistrzów (2016).

W niedzielne popołudnie o sentymentach nie mogło jednak być mowy. Szkoleniowiec Górnika odpowiednio nastawił swój zespół. Ten podjął walkę, raz po raz przebijając się przez defensywę gości. Kielczanie potrzebowali czasu, by złapać właściwy rytm, ale po wzmocnieniu postawy w obronie zaczęli wyprowadzać kontry. Celował w tym głównie Arkadiusz Moryto. Po 12 minutach było 3:7, a w po kwadransie 5:11. Swoje w bramce dokładał Miłosz Wałach, na którym – pod nieobecność kontuzjowanego Andreasa Wolffa – spoczywać ogromna odpowiedzialność nie tylko w Superlidze, ale także w Lidze Mistrzów (w najbliższą środę podejmą Aalborg). Miejscowi próbowali gonić wynik, ale do przerwy byli na minusie.


Czytaj także:


Strata 5 goli pozwalała im mieć nadzieję na odrobienie strat po przerwie i po zmianie stron zdecydowali się na wymianę ciosów. Lepiej na niej wychodzili jednak przyjezdni, a głównym egzekutorem był niemal bezbłędny Alex Dujszebajew. Gdy wydawało się, że mistrzowie Polski łatwo sięgną po punkty, do głosu zabrzanie, fundując publiczności emocje w ostatnim kwadransie. Spore brawa zebrał zwłaszcza Piotr Wyszomirski, popisując się rzutem przez całe boisko. Strata gola zdenerwowała Szymona Sićkę.

Były zawodnik Górnika wdał się w ostrą przepychankę z Adamem Wąsowskim, „wyrzucając” rywala z boiska za czerwoną kartkę. Był wtedy 30:33, lecz brak czołowego obrońcy ułatwił zadanie kielczanom. Za sprawą wspomnianego Sićki i Arstema Karaleka postawili pieczęć na zwycięstwie. Nie tak efektownym jak w poprzednich spotkaniach, kiedy rzucali po 40 i więcej bramek.


Górnik Zabrze – Industria Kielce 32:36 (13:18)

GÓRNIK: Wyszomirski 1, Ligarzewski – Szyszko 4/2, Tokuda 3, Morkowski 3, Kaczor 1 (CZK, 57 min – gradacja kar), Minocki 4, Artmenko 3, Przytuła 6, Wąsowski (CZK, 54 min – niesportowe zachowanie), Krawczyk 3, Baczko 1, Bogacz 1, Ilczenko 2. Kary: 12 min. Trener Tomasz STRZĄBAŁA.

KIELCE: Wałach, Błażejewski – Moryto 6/1, A. Dujszebajew 10, Olejniczak 2, Karalek 4, D. Dujszebajew 1, Wiaderny 2/1, T. Gębala 1, Sićko 7, Karacić, Surgiel 1, Tournat 2. Kary: 12 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.


Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus