Umiarkowany optymizm

Górnik Zabrze po meczu z Lechem Poznań. Po laniu w Białymstoku zabrzanie częściowo zrehabilitowali się w kolejnej wyjazdowej grze remisując z Lechem.


Przed spotkaniem z podrażnionym „Kolejorzem”, który nie dość, że jako ćwierćfinalista ostatniej edycji Ligi Konferencji Europy pożegnał się szybko z tą edycją europejskich pucharów, to jeszcze wyjątkowo nieprzekonywująco prezentuje się w lidze, wydawało się, że szanse „górników” na jakąkolwiek zdobycz przy Bułgarskiej są znikome. Dla poznaniaków mecz z Górnikiem miał być tym na przełamanie. Tak się nie stało.

Jasna strategia

Mimo momentami miażdżącej przewagi, szczególnie w drugiej połowie, to drużyna prowadzona przez Jana Urbana schodziła z prowadzeniem na przerwę po trafieniu z karnego Daisuke Yokoty. W drugiej połowie gospodarze wprawdzie wyrównali, ale w samej końcówce piłkę meczową miał Piotr Krawczyk, nie wykorzystując sytuacji sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. Z drugiej strony w ostatniej akcji meczu kapitalnie interweniował Daniel Bielica, który sparował piłkę bitą przez Afonso Sousę.

– Mecz różnie mógł się zakończyć. Co do nas, to mieliśmy jasną strategię na to spotkanie. Wiedzieliśmy, że nie możemy grać otwartej piłki, bo z góry bylibyśmy na przegranej pozycji. Ten scenariusz tego sobotniego meczu był podobny do tego, jak graliśmy w Poznaniu kilka miesięcy temu. Każdy szuka swoich szans, w zależności z kim gra. Wiedzieliśmy, że w otwartej walce gospodarze by nas pokonali – tłumaczy Jan Urban.

Zbyt wolno

Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia „górnicy” wygrali przy Bułgarskiej, a zwycięskiego gola zdobył nie kto inny, jak… Yokota. I też wszystko w końcówce I połowy!

Przed meczem z Lechem szkoleniowiec Górnika zmienił defensywę. Od pierwszej minuty grali tacy zawodnicy, jak debiutant Dominik Szala, Kostas Triantafyllopoulos czy Erik Janża. – Mamy problem z tym, że powoli zaczynają wchodzić w rytm meczowy zawodnicy, którzy byli bez treningów czy po kontuzjach, jak Pacheco, Erik Janża, Kostas czy Musiolik.


Czytaj także:


– Mamy dużo takich zawodników. W Rakowie za dużo nie grał też Szymon Czyż i jemu tego rytmu meczowego też brakuje. Zmuszeni przez to jesteśmy do wielu zmian, bo ci wymienieni zawodnicy mogą nie wytrzymać spotkania. Nie mówiąc już o naszym debiutancie Dominiku Szali – komentował szkoleniowiec.

Teraz przez zabrzanami przygotowania do derbów z Ruchem. W Górniku liczą, że starcie z sąsiadem zapoczątkuje serię wygranych i marsz w górę tabeli.


Wszystkie bilety sprzedane!

Już w sobotę Górnik wydał komunikat w sprawie wejściówek na Wielkie Derby Górnego Śląska. Mecz zabrzan z Ruchem na Stadionie im. Ernesta Pohla w piątek 15 września o godzinie 20.30. „Wszystkie miejsca na Wielkie Derby Śląska zostały wyprzedane!Licznik na stronie nie wskazuje jeszcze pełnego stadionu ze względu na rezerwacje partnerów. W sprzedaży mogą pojawiać się jeszcze pojedyncze bilety.Dziękujemy i do zobaczenia”. To derbowe spotkanie zobaczy 21750 widzów. Mniejsza widownia, stadion ma pojemność 24,5 tys., związana jest z budową czwartej trybuny. Przypomnijmy też, że w związku z tym meczów w Zabrzu nie oglądają od jakiegoś czasu fani zespołów przyjezdnych.


Na zdjęciu: Zmasowana obrona – to był sposób „górników” na zatrzymanie Lecha.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus