Harakiri po niemiecku

Wydawało się, że gorzej już być nie może – ale jednak. Niemcy do reszty skompromitowali się w meczu z Japonią, a selekcjoner Hansi Flick przypłacił to swoją posadą.


W tym spotkaniu u gospodarzy przyszłorocznego Euro nie funkcjonowało nic. Poza jedną akcją – tą bramkową – japoński golkiper mógł się czuć bezpieczny, w przeciwieństwie do Marca-Andre ter Stegena po drugiej stronie. Po końcowym gwizdku nikt nie byłby zdziwiony, gdyby „Samuraje” mieli na koncie jeszcze dwa kolejne trafienia. Obrońcy „Die Mannschaft” prezentowali się fatalnie, każdy swoją biernością czy indywidualnym błędem zawinił przy co najmniej jednym golu, a najgorzej wyglądał „elektryczny” jak zawsze Nico Schlotterbeck. W drugiej połowie Niemcy gonili wynik, ale nie stworzyli żadnego zagrożenia, w końcówce zbierając jeszcze dwa ciosy.

Kadra i Flick się zwija

– Trzeba powiedzieć wprost, że nie byliśmy w stanie pokonać Japonii – kajał się po porażce z – mimo wszystko – niżej notowanym rywalem były już trener Niemców Hansi Flick. – Wszyscy japońscy piłkarze są świetnie wyszkoleni i mają doskonale opanowane podstawy. My, w niemieckim futbolu, musimy się obudzić i popracować nad pewnymi rzeczami. Rozumiem, że rozczarowanie jest ogromne i rozumiem krytykę, ale nie mogę powiedzieć nic więcej – przyznał szkoleniowiec po ostatnim gwizdku, a w niedzielę popołudniu… został zwolniony, choć wcześniej zdążył poprowadzić swój ostatni trening. Flick nie miał wyników, zaś gra jego zespołu była coraz gorsza. W ostatnich miesiącach trudno było wymienić jakieś pozytywy.

Tym dziwniejsze wydawały się więc niektóre wypowiedzi ex-selekcjonera, który przyznał, że: – Choć trudno to zrozumieć, dobrze się przygotowujemy. Nie ma tutaj czego tłumaczyć i będziemy to kontynuować. Jesteśmy przekonani odnośnie tego, co robimy i tak pozostanie – powiedział, choć jak się okazało, tego przekonania w Niemieckim ZPN-ie (DFB) tak dużo nie było. Właściwie cała jego dwuletnia kadencja stała pod znakiem braku progresu. Początkowo były same wygrane, ale ze słabymi rywalami, dawano mu czas na rozwój drużyny… lecz ta zaczęła się „zwijać”. Dyrektor sportowy kadry Rudi Voeller jeszcze niedawno twardo wstawiał się za Flickiem w mediach, ale po kompromitacji z Japonią nie chciał się wypowiadać i wyraźnie zdystansował się od szkoleniowca. Aż do niedzieli.


Czytaj także:


Pomysł się wyczerpał

– Wiem, jak to wyglądało w DFB w ostatnich miesiącach. Nie wszyscy byli zwolennikami Flicka. Voeller był, ale mam wątpliwości, czy selekcjoner pozostanie na swoim stanowisku – powiedział naczelny ekspert i rekordzista pod względem liczby występów w reprezentacji Niemiec [Lothar Matthaeus], a jego wizja spełniła się szybciej, niż się pewnie spodziewał. DFB nie czekał nawet do jutrzejszego meczu z Francją, w trakcie którego przy linii bocznej piłkarzy będzie prowadził awaryjnie Voeller, zresztą były selekcjoner z lat 2000-2004.

– Hansi Flick wyczerpał się na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. On i jego sztab dali z siebie wszystko, aby poprawić grę reprezentacji, głównie na mistrzostwach świata w Katarze, ale musimy stwierdzić, że to się nie udało. Mecz z Japonią pokazał, że w tym zestawieniu nie możemy już dokonać postępu – przyznał Voeller, dla którego nie był to łatwy moment. Do reprezentacji dołączył po mundialu jako doradca, w lutym został dyrektorem. Na obu tych stanowiskach miał pomagać Flickowi, a teraz musiał go zwolnić. Innego wyboru chyba nie było. – Zespół nie wierzy w siebie, a skoro sam Flick mówi, że jesteśmy gorsi od Japończyków… W Bayernie również była taka sytuacja. Odszedł trener Niko Kovac, przyszedł Flick i nagle ci sami piłkarze wygrali wszystko, co się dało. Zmiana szkoleniowca może zrobić wielką różnicę – skomentował sytuację czołowy dziennikarz niemieckiego „Bilda” [Christian Falk].

Flick prowadził „Die Mannschaft” w 25 spotkaniach. Wygrał 12 z nich (8 pierwszych), 7 zremisował, a 6 przegrał. Bilans goli za jego kadencji to 60:30 na korzyść drużyny. Średnia punktowa wyniosła 1,72 na spotkanie, co stanowi drugi najgorszy rezultat w historii Niemców.


Fot. ANP/SIPA USA/PressFocus