Hokej. Kwarantanna zamiast święta

Tomaszowi Valtonenowi, selekcjonerowi reprezentacji Polski, wygasła umowa. O jego przyszłości zadecyduje zarząd PZHL.

Niedzielny wieczór zgromadził w „Spodku” komplet publiczności i bez wątpienia był sportowym świętem. Polscy hokeiści – po wygranych z Estonią, Ukrainą, Japonią i Serbią – powrócili do Dywizji IA mistrzostw świata. Ostatnia potyczka z Litwą miała być tylko formalnością. Wszyscy w biało-czerwonej ekipie byli w świetnych nastrojach, zaś trener Tomasz Valtonen śmiał się od ucha do ucha, bo – po wygraniu lutowego turnieju kwalifikacji olimpijskiej w Nur-Sułtanie – zanotował kolejny sukces. Teraz spokojnie może patrzeć w przyszłość; jego umowa zostanie przedłużona, a podwyżka jest niemal pewna…

Właśnie tak mogłaby (a nawet powinna) zaczynać się relacja w dzisiejszym „Sporcie” po ostatnim dniu MŚ Dywizji IB w Katowicach. Pandemia przewróciła jednak wszystko do góry nogami…


Zobacz jeszcze: Krok w drodze po…


– Zamiast stać w boksie, kierować zespołem, przeżywać emocje i radować się z ewentualnych zwycięstw, siedzę w rodzinnym domu i cała sytuacja mnie przytłacza – powiedział na przywitanie selekcjoner naszej reprezentacji, Tomasz Valtonen.

– Teraz jest nieco lepiej, bo synowie Filip i Oliver (Valtonen ma jeszcze córkę Fany – przyp. red.) wrócili do szkoły, więc mam trochę więcej przestrzeni (śmiech). Obecna sytuacja wszystkim pokrzyżowała plany i trzeba jej stawić czoło. Moja praca została niestety „zamrożona”, a plany miałem bogate. Nie mogłem dokończyć sezonu, nadal pozostaję bez klubu, choć mam propozycję z pobliskiej Szwecji. Wszyscy dookoła liczą straty. Kluby ligi fińskiej – z tytułu przerwania sezonu i braku transmisji – muszą oddać 6 milionów euro telewizji. Ich sponsorzy jeszcze podsumowują straty, ale już teraz wiemy, że już nic nie będzie takie same. Wydaje mi się, że aby wszystko wróciło do poprzedniego stanu, potrzeba będzie lat.

Polscy hokeiści już w poprzednim turnieju mistrzowskim w Tallinie powinni uzyskać awans do wyższej dywizji. Na przeszkodzie stanęła porażka (2:3) z Rumunią po dogrywce. Po odwołanych mistrzostwach w „Spodku” wiele sobie obiecywaliśmy; miały one być podsumowaniem dwuletniej pracy Valtonena.


Zobacz jeszcze: Rywale muszą się go bać


– W drugim roku jest znacznie łatwiej, bo zawodnicy już znają założenia trenera i wiedzą czego od nich oczekuje – przekonuje selekcjoner. – Mieliśmy za sobą turniej towarzyski w Gdańsku, w którym przegraliśmy z Węgrami i Włochami po 0:2 i wygraliśmy z Japonią 3:2. Wyniki są istotne, ale one zeszły nieco na dalszy plan. Wówczas próbowaliśmy kolejnych rozwiązań kadrowych i taktycznych. Turniej kwalifikacji olimpijskiej w Nur-Sułtanie miał nam podpowiedzieć, w jakim miejscu jesteśmy. Chłopaki zaimponowali swoją postawą, a przecież – z powodu kontuzji – mieliśmy kłopoty kadrowe. Wygrana była niespodzianką i pozwoliła snuć plany na najbliższą i nieco dalszą przyszłość. Cieszyłem się pracą z kadrą…

Umowa Tomasza Valtonena wygasła wczoraj. Co będzie dalej?

– W Nur-Sułtanie rozmawiałem wstępnie z prezesem Minkiną – wyjawia szkoleniowiec. – Oczywiście, że chciałbym dokończyć swoją pracę, ale to będzie zależało od zarządu PZHL. Finałowy turniej kwalifikacji olimpijskiej na tę chwilę również stoi pod znakiem zapytania, ale najpierw musimy wiedzieć, na czym stoimy. Jestem tak mocno sfrustrowany tą sytuacją, że jak tylko otworzą granice, to przylatuję do Polski. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia, ale również zwyczajnie stęskniłem się za rodziną i znajomymi. Nigdy tak długo nie siedziałem w jednym miejscu. Mam nadzieję, że wówczas wyjaśni moja sytuacja związana z kadrą.

Kwestie dotyczące wszystkich reprezentacji mają być rozpatrywane podczas majowego posiedzenia zarządu związku. Do zmian – wedle naszych informacji – zapewne dojdzie, bo przecież dotychczasowi trenerzy reprezentacji U-20 – Piotr Sarnik, Krzysztof Majkowski i Grzegorz Klich – będą teraz prowadzili zespoły ligowe. Kadry seniorek i seniorów formalnie są bez trenerów. Czy Tomasz Valtonen pozostanie na stanowisku zależy nie tylko od akceptacji zarządu, ale również warunków, jakie zostaną mu zaoferowane. Dotychczasowe, według z naszej wiedzy, były skromne.


Zobacz jeszcze: Przedłużona kadencja władz