Wyprowadzeni na prostą

Jeszcze nie tak dawno Jagiellonia drżała o utrzymanie. Teraz znajduje się na ligowym podium.


Kiedy Adrian Siemieniec w poprzednim sezonie przychodził do Jagiellonii, sytuacja zespołu była blisko dramatycznej. Białostoczanie po 26 kolejkach ekstraklasy zajmowali 14. miejsce, a od strefy spadkowej dzieliły ich zaledwie 2 punkty. Wtedy, na finiszu rozgrywek, zarząd postanowił, że przyszedł czas na zmiany. Pracę stracił dotychczasowy szkoleniowiec Maciej Stolarczyk, a w jego miejsce przyszedł 31-latek z doświadczeniem głównie w roli asystenta czy trenera rezerw Jagiellonii.

Czas zmian

Misja, którą otrzymał, to utrzymanie. Co ważne, Jagiellonia wyszła z kryzysu, ale o nagłym postępie i rozwoju mowy nie było. Ostatecznie utrzymała bezpieczną pozycję i zakończyła zmagania na 14. miejscu, z 4 punktami przewagi nad strefą spadkową i jedynie z nadziejami na to, że kiedyś będzie lepiej.

– To był trudny czas dla nas, przede wszystkim dla klubu, dla mnie nie aż tak, bo przeżywałem pierwszą część sezonu z boku. Ten sezon kosztował nas dużo emocji, więcej niestety negatywnych. Patrzymy w przyszłość na to, co się dzieje, a na to, co było, nie mamy już wpływu. Musimy z otwartą głową dać początek czemuś nowemu, czemuś dobremu – powiedział po ostatnim meczu poprzedniego sezonu Adrian Siemieniec. Z pewnością sztab szkoleniowy Jagiellonii miał nad czym pracować, bo rozgrywki 2022/23 były bardzo słabe w wykonaniu zespołu z Podlasia. Mizerna gra, brak dostrzegalnych liderów oraz brak pomysłu na to, co chce się zrobić z piłką, były widoczne w poczynaniach białostoczan na przestrzeni całego sezonu.


Czytaj także:


– Cel został zrealizowany, ale niedosyt jest duży. Jestem niezadowolony – powiedział trener Siemieniec 5 miesięcy temu, komentując 14. miejsce na koniec zmagań.

– Jeśli chodzi o liczbę straconych bramek, statystyka jest po prostu fatalna. Jeśli się traci tyle goli, to ciężko jest mówić o regularnym punktowaniu. Problemy są złożone, bo nie jest to personalnie czyjaś odpowiedzialność – mówił szkoleniowiec, zauważając, że jego drużyna zakończyła sezon z ujemnym bilansem bramkowym, tracąc 49 goli (tylko bramkarze spadkowiczów wyciągali piłkę z siatki częściej).

Najbardziej bramkostrzelni

Mimo tego jak wyglądała sytuacja białostoczan jeszcze kilka miesięcy temu, teraz możemy obserwować wielką przemianę drużyny. „Jaga” jeszcze niedawno walczyła o utrzymanie, a teraz jest na 3. miejscu i na tę lokatę zdecydowanie zasługuje. Należy wątpić, że Adrian Siemieniec jest magiem, który przez dotknięcie czarodziejskiej różdżki odmienił grę swoich podopiecznych. Z pewnością zmiana, jaka następuje w Jagiellonii, wynika z ciężkiej pracy, ale także bardzo udanych transferów. Afimico Pululu czy Kristoffer Hansen już zdążyli udowodnić, że ściągnięcie ich na Podlasie nie było przypadkową decyzją. Ponadto podobać może się ofensywny styl Jagiellonii, która na tym etapie rozgrywek ma najwięcej zdobytych bramek w ekstraklasie (23). Widać jak na dłoni, że zespół odżył. Podobnie jak Jesus Imaz (3 gole, 4 asysty w 9 występach), który w poprzednim roku często był na boisku niezauważalny. W sumie ekipa z Białegostoku tylko trzy razy straciła w tym sezonie punkty (1 porażka i 2 remisy), co jeszcze jakiś czas temu było nie do pomyślenia.

Praca popłaca

– Osiągane przez nas rezultaty to wynik ciężkiej pracy i właściwego podejścia. Mamy mentalność zwycięzców, niemal perfekcyjnie zaczęliśmy ten sezon. Jesteśmy w gazie i w każdym meczu walczymy o pełną pulę. Postaramy się kontynuować tę passę – stwierdził po ostatnim wygranym 4:2 meczu z Cracovią Nene, pomocnik „Jagi”. To właśnie dzięki ciężkiej codziennej pracy Jagiellonia spędza przerwę reprezentacyjną w bardzo komfortowej pozycji. W tym przypadku zauważalna jest również wartość przygotowań do sezonu, bo przecież nagła zmiana zespołu w postrach ligi nie może być dziełem przypadku, a odpowiednich starań międzysezonowych. Za to sztabowi szkoleniowemu, w tym 31-letniemu Adrianowi Siemieńcowi, należą się brawa, bo wyprowadził zespół na prostą. Czy Jagiellonia w takiej dyspozycji wytrwa do końca sezonu? To już pytanie z kategorii „dla jasnowidza”, bo – jak zdążyliśmy się przez lata przekonać – w polskiej ekstraklasie wszystko jest możliwe.


Na zdjęciu: Nastroje w drużynie Jagiellonii są o wiele lepsze niż kilka miesięcy temu.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus