Mały, wielki epizod

Dwadzieścia minut w sparingu to zazwyczaj nic szczególnego. Ale nie dla wszystkich. Tihomir Kostadinow na taki dzień czekał… 553 dni!


Wielu kibiców już o nim zapomniało, wielu już na niego nie liczyło. I nie trudno się dziwić, bo Tihomir Kostadinow poza grą dla gliwiczan przebywał przez długie 79 tygodni. Od feralnego meczu z Górnikiem Łęczna na początku kwietnia 2022 roku minęło wiele czasu, a pomocnik z Macedonii Północnej przeszedł jeden główny zabieg w Barcelonie i kolejne korygujące…

Kostadinow długo na to czekał

W efekcie czego zamiast zapowiadanego powrotu wiosną tego roku, a potem latem, na boisku zobaczyliśmy go dopiero w połowie października. Kostadiow pojawił się w 72 minucie sparingu z GKS-em Katowice, akurat na boisku przebywał w momencie, gdy gliwiczanie odrobili straty i ostatecznie zremisowali 2:2. Dla „Tiho” nie wynik, ani nawet postawa na boisku były najważniejsze, istotne było to, że od pewnego czasu jest w normalnym treningu, że nie odczuwa dyskomfortu i bólu i że w końcu miał okazję zagrać w meczu z przeciwnikiem. – Czuję się bardzo dobrze po powrocie na boisku, bo wszystko to zajęło dużo czasu. Odliczałem dni do momentu, kiedy znowu pojawię się na murawie.

Na szczęście to już się skończyło. Minęło prawie 600 dni od mojego ostatniego meczu. Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny, że dostałem szansę w tym sparingu – przyznaje zawodnik, który z optymizmem patrzy w niedaleką przyszłość. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc Macedończyk czeka teraz na pierwsze minuty po przerwie w ekstraklasie. – Mam nadzieję, że będę dalej robił postępy i czuł się coraz pewniej na boisku. Od jakiegoś czasu trenuje razem z zespołem i czuję się z nim zgrany. Ostatnie dwa tygodnie pracowałem na maksymalnych obrotach i nie odczuwałem żadnych blokad po kontuzji – dodaje pomocnik.


Czytaj także:


Kolejny etap

Przed 27-letnim Kostadinowem jednak długa droga. Może nie tak długa, jak podczas rehabilitacji, ale o każdą minutą w drużynie gliwiczan będzie ciężko. Tihomir przed urazem kolana rozegrał dla ekipy z Okrzei zaledwie sześć spotkań, ale z meczu na mecz prezentował się coraz lepiej pod wodzą Waldemara Fornalika. Gdy wydawało się, że zaczyna odgrywać coraz istotniejszą rolę w zespole gliwiczan, to doznał poważnej kontuzji. Teraz wraca do zupełnie innego Piasta, pod wodzą innego trenera. Linia pomocy, a zwłaszcza jej środek jest bardzo mocny i konkurencja nie śpi. Świeżo upieczony reprezentant Polski Patryk Dziczek, Grzegorz Tomasiewicz i Michał Chrapek to podstawowi gracze.

Z ławki rezerwowych dużo daje ostatni letni nabytek Piasta czyli Miłosz Szczepański. Na niemal każdej pozycji w pomocy mogą grać Damian Kądzior i Jorge Felix. Ofensywnie usposobiony Kostadinow musi więc „łapać” minuty i powoli podwyższać swoje akcje w jedenastce z Gliwic. Do gry sprzed kontuzji może być potrzebnych jeszcze wiele tygodni, ale w Piaście wszyscy mają nadzieję, że najgorszy etap powrotu do „żywych” już za Kostadinowem, który do Piasta przychodził jako reprezentant swojego kraju. Teraz swoją pozycję musi budować praktycznie od zera.


Fot. Krzysztof Porebski/Pressfocus.pl