Ligowiec. Mało punktów

Za nami siedem kolejek ekstraklasy. Choć z powodu niepoważnego przekładania meczów część drużyn ma na koncie komplet spotkań, a część nie. Przez to tabela jest nieco wykoślawiona. Po meczach kadry z Wyspami Owczymi i Albanią czekają nas Wielkie Derby Śląska. Starcie Górnika z Ruchem na stadionie im. Ernesta Pohla.


Na razie na dnie Korona, ale drużyna prowadzona przez Kamila Kuzerę, która tak dobrze spisywała się wiosną, ma w zanadrzu jedną grę. Wszystko więc może się pozmieniać, bo różnice między drużynami są niewielkie, a stawka jest bardzo wyrównana. Wskazuje na to choćby duża liczba remisowych gier w tej ostatniej kolejce przed reprezentacyjną przerwą.

W dolnej części tabeli trzy jedenastki z Górnego Śląska, czyli Piast, Górnik i Ruch. Jeżeli jeszcze w przypadku beniaminka z Chorzowa można się było tego spodziewać, bo przecież zderzenie z ekstraklasą dla nikogo nie jest łatwe, o tyle postawa gliwiczan i zabrzan może być – i jest – rozczarowaniem. Toż to drużyny, które w końcówce poprzedniego sezonu nadawały ton w lidze, żeby finiszować w czołówce. Piast na piątym, a Górnik na szóstym miejscu. Za całą trójką już naprawdę sporo gier, a każda z nich ma ledwie po jednej wygranej! To bilans znacznie poniżej oczekiwań. Nawet derbowe gry pomiędzy zainteresowanymi kończyły się podziałami punktów (Górnik – Piast, Piast – Ruch).


Czytaj także:


Wielkie Derby Śląska po kadrze

Właśnie, derby! Po meczach kadry z Wyspami Owczymi i Albanią czeka nas starcie Górnika z Ruchem na stadionie im. Ernesta Pohla. Bilety schodziły jak świeże bułeczki i już w weekend ich nie było, więc mecz 15 września zobaczy komplet prawie 24 tysięcy widzów. Oby było to widowisko godne takiej widowni. Jeszcze jedna rzecz podsumowująca tych kilka pierwszych kolejek. Sporo grania za nami, są pierwsi wygrani i przegrani, ale na razie nie ma żadnych zwolnień trenerów. Oby był to znak jakiejś normalności, tak jak normą powinno być to, że mamy dwa nasze kluby w grupowej rywalizacji w europejskich pucharach. Jeśli ekstraklasa i nasz futbol mają się rozwijać, to wszystko powinno iść właśnie w tym kierunku.

Na razie czekamy na czwartkowy mecz naszych „Orłów” z Wyspami Owczymi i w niedzielę z Albanią. Ponoć jesteśmy w najłatwiejszej grupie eliminacji Euro 2024, a tymczasem gramy o życie. Oby były to walka udana, bo trudno wyobrazić sobie, że może nas zabraknąć na przyszłorocznych mistrzostwach Europy.


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus