Ligowiec. Nieskazitelny „Kolejorz”

Lech Poznań i Pogoń Szczecin nie szukały wymówek w postaci uczestnictwa w europejskich rozgrywkach pucharowych i wybiegły w niedzielę na boiska. Ba, nie tylko wybiegły, ale również zainkasowały komplet punktów. Bardziej przekonujące zwycięstwo odniósł „Kolejorz”, wiktoria z Radomiakiem była szóstą wygraną z rzędu podopiecznych Johna van den Broma w PKO BP Ekstraklasie. Co więcej, lechici na swoim stadionie w potyczkach z Radomiakiem nie stracili jeszcze ani jednego gola!


„Portowcy” jakoś „przepchnęli” mecz z Widzewem Łódź, chociaż powiedzmy sobie szczerze, że mieli mnóstwo szczęścia. W 71 minucie wyrównującego gola dla gości strzelił Ernest Terpiłowski, ale nie został on uznany z powodu ofsajdu Bartłomieja Pawłowskiego. Chwilę później piłkę w bramce gospodarzy umieścił Jordi Sanchez, lecz sędzia Tomasz Musiał uznał, że Hiszpan faulował obrońcę Pogoni, Danijela Loncara i również anulował to trafienie. Przy okazji tego meczu warto zwrócić uwagę, że dla „Dumy Pomorza” regularnie strzela bramki Efthymos Koulouris. Pozyskany z tureckiego Alanyasporu grecki napastnik z powodzeniem zastąpił Szweda Pontusa Almqvista, który przeniósł się do Lecce.

Kilka ciepłych słów wypada skierować w stronę piłkarzy Zagłębia Lubin. „Miedziowi” w obu meczach – z Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław – musieli gonić wynik i za każdym razem zrobili to skutecznie. Sześć punktów w dwóch meczach pozwoliło im usadowić się w fotelu wicelidera tabeli deptać po piętach Lechowi. Nie wolno również zapominać o pięknym jubileuszu ich trenera Waldemara Fornalika, dla którego był to 500. mecz w ekstraklasie w tej roli. Jest powód do dumy, ale 60-letni szkoleniowiec na pewno nie powiedział w tej kwestii jeszcze ostatniego słowa.

Powody do zmartwienia na pewno ma trener Górnika Zabrze, Jan Urban. Dwie porażki na starcie rozgrywek to klasyczny spacer na ostrzu brzytwy, a kolejna przegrana z Wartą nie jest lekiem uspokajającym dla szkoleniowca.


Czytaj także:


Jan Urban z rozpaczy jeszcze nie wyrwał wszystkich włosów z głowy (łącznie z cebulkami), ale zapewne ma świadomość, że anemia strzelecka jego podopiecznych jest porażająca. Jeden (!) celny strzał na bramkę przeciwnika w ciągu 180 minut gry (nie uwzględniamy doliczonego czasu gry w obu spotkaniach) to kompromitujący bilans i nie zmienię zdania, niezależnie od tego, jak długo zabrzanie byli w posiadaniu piłki, ile stworzyli groźnych sytuacji itp. Dlatego w tej chwili nie zamieniłbym się z trenerem Urbanem za całą whisky Irlandii.


Czytaj więcej o: Lech Poznań


Na razie słabo prezentuje się Piast Gliwice. Jego ostatni mecz ze Stalą Mielec był równie ekscytujący, co przyglądanie się człowiekowi pchającemu taczki. Może sobotni, bezpośredni pojedynek z Górnikiem pozwoli drużynie Alaksandara Vukovicia podreperować nieco nadszarpniętą reputację.

Wiele dobrego nie można powiedzieć o beniaminkach – Puszczy Niepołomice i ŁKS-ie Łódź. Na razie na boisku z reguły przypominają kulejącą żyrafę, którą goni tłum kłusowników. Zaręczam jednak, że nikt (oprócz rzecz jasna ich zagorzałych sympatyków) nie wpadnie z tego powodu w bezsenność.


Na zdjęciu: Filip Szymczak w meczu z Radomiakiem przypieczętował zwycięstwo rozpędzonego Lecha.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus