Krok do przodu

Śląsk Wrocław znowu przegrał z Zagłębiem Lubin, ale jest widoczny postęp w grze „wojskowych”.


W poprzednim sezonie Śląsk Wrocław przegrał na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin aż 0:3. Teraz zrobił mały krok do przodu, bo uległ „miedziowym” 1:2. Porażka jest jednak porażką, a za wrażenie artystyczne punktów się nie przyznaje. Mimo niekorzystnego wyniku trener zielono-biało-czerwonych Jacek Magiera znalazł optymistyczne elementy w grze swojego zespołu.

– Przede wszystkim chcę podziękować kibicom za znakomity doping – powiedział „Magic”.


Śląsk Wrocław. Czytaj także:


– Za to, że przyszli w bardzo dużej liczbie na stadion. Dawno tego tutaj nie było. Chciałbym, aby była moda na Śląsk, na taki Śląsk. Życzyłbym sobie, żeby cierpliwość tych kibiców wytrzymała, aby ci kibice zaufali nam i wspierali mimo tego, że ostatni wynik nie był taki, jakbyśmy chcieli. Ale chciałbym, żeby Wrocław doczekał średniej widzów na stadionie minimum 20 tysięcy. Do tego będziemy dążyć pracą, intensywnością zajęć, wymagając od każdego z piłkarzy tego, żeby dawał takie sygnały, jak w I połowie meczu z Zagłębiem. W kwestii odbioru piłki, agresywności, intensywności.

Dzisiaj widocznie stać nas na tyle, to sobie otwarcie mówmy. Ale jestem ambitny, sztab jest ambitny i zawodnicy również. W tym zespole jest dziś zupełnie inna mentalność niż jeszcze niedawno. To widać na treningach i w dwóch meczach, które zagraliśmy w ostatnim tygodniu. Niestety, po stracie goli nie mieliśmy planu. Zamiast spróbować wygrać pojedynek i zagrać na aferę, jak mawiał Piotrek Świerczewski, my graliśmy do tyłu. Nie ma możliwości, żeby tak cokolwiek zrobić. Byliśmy za daleko od siebie. Nawet przy zagraniach dalekich podań w pole karne na Kennetha czy Erika Exposito, gdzie większość zawodników powinna podchodzić blisko i zbierać drugie piłki, tego zabrakło. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, nawet zmiany systemu i ustawienia na ostatnie minuty. Ale to też nic nie dało.

Niewytłumaczalna metamorfoza

Niepocieszony był obrońca Śląska, Paweł Janasik.

– Po bardzo dobrej I połowie wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą – powiedział klubowym mediom.

– Wygrywamy 1:0, wychodzimy na drugą część spotkania i nie do potrafię wytłumaczyć tego, co się stało. Można powiedzieć, że na początku II połowy rywale nas trochę stłamsili. Dostaliśmy pierwszą bramkę, potem drugą i ciężko było to odrobić. Staraliśmy się doprowadzić do remisu, ale się nie udało. Bardzo szkoda tego meczu, bo wydaje mi się, że spokojnie mogliśmy zremisować, a nawet wygrać. Na pewno zabrakło skuteczności, bo tych sytuacji mieliśmy sporo, więc nad tym musimy popracować. W II połowie zabrakło też koncentracji. Nie możemy wychodzić tak z szatni. Rywale się napędzali, stworzyli sobie sytuacje i strzelili dwa gole. Musimy skupić się na tym, żeby być skoncentrowanym przez 90 minut i na wykończeniu.

Sama przyjemność

Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, a potem… – zamyślił się bułgarski stoper, Aleks Petkow.

– Szczerze mówiąc, nie wiem, co się stało. Rywale zdołali się podnieść, strzelili dwie bramki i to my musieliśmy gonić. Szkoda tego przegranego spotkania, ale dalej pracujemy. Na boisku czułem się dobrze, nie ma problemów z komunikacją z Łukaszem Bejgerem, zresztą nie tylko z nim, ale i z całym zespołem. Na treningach ciężko pracujemy, mamy niezły skład i dobrą atmosferę w szatni i to nam pomoże w kolejnych spotkaniach. W sobotę się nie udało, ale jestem przekonany, że w następnych meczach będzie lepiej. To był mój pierwszy mecz przed wrocławskimi kibicami i jestem pod ogromnym wrażeniem. Atmosfera na stadionie była fenomenalna, znakomicie się gra przy takich kibicach, to sama przyjemność.


Na zdjęciu: Patryk Janasik nie potrafi wytłumaczyć, co się stało ze Śląskiem w II połowie meczu z Zagłębiem Lubin.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus