Trzy zera na plus

19-letni bramkarz GKS-u Tychy Maciej Kikolski wyrasta na pewny punkt zespołu.


Trener Dariusz Banasik układając swój plan strategiczny na sezon 2023/24 postanowił obsadzić młodzieżowcem pozycję bramkarza. „Ofiarami” tej decyzji stali się doświadczeni i od wielu lat związani z GKS-em Tychy bramkarze. 32-letni Konrad Jałocha, który trafił do Stali Mielec oraz tyszanie 25-letni Adrian Odyjewski, który zakotwiczył w Raduni Stężyca i 22-letni Kacper Dana. Rok temu nie wykorzystał swojej szansy wywalczenia miejsca w I-ligowym zespole i obecnie stoi między słupkami IV-ligowej Spójni Landek.

Spory postęp

Gdy ogłoszono, że „gorące krzesło” w tyskim zespole zajmie 19-latek Maciej Kikolski, wypożyczony z Legii Warszawa, nie brakowało sceptyków. Wątpiąno czy niedoświadczony bramkarz da sobie radę. Wszak wychowanek akademii Escola Varsovia na seniorskim szczeblu miał za sobą jedynie 23 występy w III lidze, w rezerwach Legii oraz 31 spotkań w II lidze, w barwach Pogoni Siedlce, w której spędził poprzedni sezon.

Optymiści zwracali natomiast uwagę na to, że mający za sobą debiut w reprezentacji Polski U19 młodzieżowiec ze stolicy zrobił w minionych rozgrywkach spory postęp. W rundzie jesiennej na II-ligowych boiskach w 14 występach tylko raz zdołał bowiem zachować czyste konto strat. Już na finiszu ubiegłorocznych zmagań dał sygnał, że potrafi być skuteczny. W 3 ostatnich meczach 2022 roku ani razu nie wyciągnął piłki z siatki, także wiosną w 14 spotkaniach dorzucił 5 „zer z tyłu”.

Znacznie lepiej

O tym, że nie są to tylko puste liczby, ale świadczą o zdobywanej z każdym meczem bramkarskiej dojrzałości, możemy się przekonać w trakcie obecnego sezonu. Co prawda jego pierwsze 10 minut było dla Kikolskiego niezbyt pomyślne. Tyszanie w wyjazdowym starciu z Polonią Warszawa szybko stracili 2 gole, ale później było już znacznie lepiej. Dzisiaj warszawianin z tyskiej drużyny może się pochwalić trzema meczami bez straty gola. To w dużym stopniu pozwala GKS-owi Tychy po 6 kolejkach plasować się w czołówce. Można nawet powiedzieć, że jeżeli ktoś z zawodników tyskiego zespołu po bezbramkowym meczu z Miedzią Legnica może mieć indywidualnie pełną satysfakcję z występu to właśnie bramkarz. Nie miał wprawdzie zbyt wiele pracy, ale w swoich interwencjach był pewny na przedpolu i skuteczny na linii bramkowej.

Jest mały niedosyt

– Patrząc na wynik mogę powiedzieć, że jest troszkę niedosyt – powiedział Maciej Kikolski w klubowych mediach. – Z przebiegu gry natomiast był to troszkę mecz zamknięty. Ani Miedź, ani my nie mieliśmy sytuacji stuprocentowych, ale mogliśmy legniczan jedną bramką ukłuć. Jednak szanujemy ten punkt, bo Miedź to jeden z lepszych zespołów I ligi. Mieliśmy jednak pomysł na ten mecz.


Czytaj także:


– Wyszliśmy troszkę niższym pressingiem, bo Miedź jest bardzo mocna z kontrataków. Ma bardzo dobre przejście z obrony do ataku więc nie otwieraliśmy się za bardzo, żeby zniwelować ich atut. Ten plan się sprawdził, bo uniknęliśmy dziur między formacjami. A jeżeli chodzi o moje czyste konto to wiadomo, że pracujemy na taki stan zarówno ja, jak i cała obrona. Także zespół tak naprawdę, bo napastnik „dziewiątka” jest w naszej drużynie pierwszym obrońcą. To, że Miedź oddała jeden celny strzał to właśnie zasługa całego zespołu, który tak grał, że nie dopuścił rywali do sytuacji. Zagraliśmy mądrze i to się liczy.

Apetyty kibiców

Liczą się także punkty, a tych trójkolorowi po 6 kolejkach mają 13. Spokojni o grę w defensywie mogą coraz więcej uwagi poświęcać poczynaniom ofensywnym, żeby także pod względem zdobytych bramek dołączyć do ścisłej czołówki zaplecza ekstraklasy. W tej chwili w klasyfikacji strzeleckiej plasują się bowiem wśród średniaków. Po dobrym wejściu w sezon apetyty kibiców sięgają już znacznie wyżej.


Na zdjęciu: Maciej Kikolski odwdzięcza się za zaufanie, jakim obdarzył go trener.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus