Maciej Mańka: Strzał życia? Na ten jeszcze cały czas czekam

Czy to był strzał życia?
Maciej MAŃKA: Nie. Na taki ciągle czekam…

To inaczej. Czy to była najładniejsza ze strzelonych przez pana bramek?
Maciej MAŃKA: Była bardzo ładna, na pewno jedna z ładniejszych, ale obiecuję, że będą jeszcze ładniejsze. Mam nadzieję, że będą dawać trzy punkty, bo ta nie dała. W sumie mniej się włączałem do akcji ofensywnych, choć kilka dośrodkowań z mojej strony poszło. Trener bardziej uczulał nas na ostrożną grę w tyłach. To był na pewno ciężki mecz, w którym Warta wysoko zawiesiła poprzeczkę. Trzeba powiedzieć, że nie przez przypadek jest to czołowy zespół tej ligi. Styl gry zespołu i indywidualne umiejętności zawodników potwierdzają, że to miejsce nie jest przypadkiem. A my staramy się gonić czołówkę.


Zobacz jeszcze: Trzech odkurzonych przez Ryszarda Tarasiewicza

Cztery dni wcześniej „rozwalcowaliśmy” Miedź i z dobrym nastawieniem przystępowaliśmy do tego meczu. Ale nie zawsze jest… wtorek i nie zawsze wychodzi takie spotkanie jak z legniczanami. Zawodnicy Warty byli bardziej wymagającymi rywalami. Grali bardziej konsekwentnie w obronie i pewniej w środku pola, gdzie było widać doświadczenie Mateusza Kupczaka i Łukasza Trałki oraz walory młodszych piłkarzy. Trzeba więc docenić ten punkt.

Z jakim uczuciem przyjął pan końcowy gwizdek?
Maciej MAŃKA: Uważam, że szkoda tego meczu, bo prowadziliśmy 1:0 i taki zespół jak nasz powinien ten rezultat dociągnąć do końcowego gwizdka. Straciliśmy jednak gola i tak na gorąco, bez analizy, ciężko powiedzieć kto w tej sytuacji popełnił błąd. Trudno mi też ocenić sytuację w polu karnym, w którym Szymon Lewicki został przewrócony. Rozdarta koszulka Szymona świadczy o tym, co się działo w tej akcji, ale wtedy nie było gwizdka. Dziesięć sekund później w takiej samej sytuacji, ale w drugą stronę był, choć „sprzęt” zawodnika Warty pozostał cały. Ale nie ma się co zastanawiać. Przed drużyną już we wtorek kolejny ważny mecz w Pucharze Polski z Radomiakiem. Powiedziałem, że w pucharowych rozgrywkach chcę na naszym boisku zagrać mecz z ekstraklasową drużyną i z tą myślą pojadę do Radomia.


Zobacz jeszcze: GKS Tychy ma za sobą szlagierowy tydzień