Zamiana miejsc

Pomocnik Korony Marcin Szpakowski zastąpił Mateusza Czyżyckiego, który z GKS-u Tychy przeszedł do zespołu z Kielc.


Przygotowania do nadchodzącego sezonu Marcin Szpakowski rozpoczął w Koronie Kielce. Z drużyną, w której w minionych rozgrywkach wywalczył utrzymanie w ekstraklasie, rozgrywając w niej 21 spotkań, wyjechał także na zgrupowanie do Opalenicy, ale szybko spakował swoje rzeczy i zameldował się w GKS-ie Tychy.

Bliżej napastnika

– Już mając ofertę z tyskiego klubu mogłem porozmawiać z Mateuszem Czyżyckim, który właśnie z GKS-u przeszedł do Korony – mówi 21-letni pomocnik.

– Wypowiadał się w samych superlatywach o klubie i zespole, więc przychodzę tu z nadzieją, że będzie to dla mnie owocny sezon, że się rozwinę i pomogę drużynie. Temat mojego przyjścia do tyskiej drużyny pojawił się już wcześniej. Słyszałem o zainteresowaniu moją osobą, ale sam transfer sfinalizował się bardzo szybko. Na obozie z Koroną byłem raptem dwa dni. Po powrocie, już następnego dnia, pojawiłem się w Tychach i cieszę się, że tak szybko podpisałem kontrakt.

Umowa obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Nowy zawodnik GKS-u Tychy, który w ekstraklasie debiutował 19 lipca 2020 roku w barwach Śląska Wrocław jako 19-latek, ma sporo czasu, żeby pokazać się kibicom trójkolorowych z jak najlepszej strony.


Czytaj także:


– Uważam, że czasem lepiej zrobić krok w tył, żeby się rozpędzić – dodaje zawodnik mający za sobą 4 występy w reprezentacji Polski U-19.

– Potwierdzeniem jest przykład Mateusza Czyżyckiego, który po przyjściu do GKS-u Tychy z Warty Poznań wrócił do ekstraklasy i został zawodnikiem Korony. Ja mam nadzieję, że tu powalczę o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, a Mateuszowi życzę powodzenia w Koronie. Można powiedzieć, że zamieniliśmy się miejscami. On z GKS-u Tychy trafił do Korony, a ja z Korony do GKS-u Tychy. Tak jak on ja też czuję się najlepiej na boisku na pozycjach osiem i dziesięć, czyli bliżej napastnika.

Trzeba dalej pracować

W tej roli Szpakowski grał od wiosny 2021 roku w Koronie. Z tym klubem w 2022 roku po barażach wywalczył awans do ekstraklasy. Rozgrywał wtedy 31 spotkań i strzelił 3 gole, a na finiszu minionego sezonu cieszył się z utrzymania w elicie.

– Ten ostatni sezon nie był jednak do końca taki, jak bym sobie życzył – twierdzi wychowanek UKP Zielona Góra.

– Uzbierałem ponad 800 minut. Liczyłem jednak na to, że będzie ich więcej i że będę miał więcej występów od 1 minuty oraz że dołożę jakieś liczby. Niestety, nie ułożyło się to po mojej myśli, ale takie jest życie. Nie ma się co załamywać, tylko trzeba dalej pracować i się rozwijać. Jednym z moich atutów jest wykonywanie stałych fragmentów gry. Nie mam problemów z dorzuceniem piłki z rzutu rożnego czy z rzutu wolnego i dzięki temu też pojawiały się asysty.

Obrona pracy licencjackiej

Kibice GKS-u Tychy zastanawiają się też, czy przypadkiem nazwisko Szpakowski – znane od lat w piłkarskim świecie – nie oznacza pokrewieństwa nowego zawodnika trójkolorowych z komentatorem telewizyjnym.

– Nie jestem spokrewniony z Dariuszem Szpakowskim, choć często spotykam się z pytaniami i domysłami, czy to mój dziadek – wyjaśnia zawodnik, mający na swoim koncie w sumie 24 mecze w ekstraklasie.

– Można o mnie powiedzieć, że jestem skromnym chłopakiem. Jednak lubię pożartować, lubię jak jest wesoła atmosfera. W związku z tym myślę, że nie będę miał problemów z wkomponowaniem się do nowej szatni. Poza boiskiem też staram się być „poukładany”. Właśnie jestem na etapie kończenia studiów. Finiszuję z pracą licencjacką i niedługo będę miał jej obronę. Jeżeli więc chodzi o moją naukę, to wszystko idzie w dobrym kierunku.


Na zdjęciu: Marcin Szpakowski grę w piłkę łączy z powodzeniem z nauką.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.