Skok na szczyt

Miedź Legnica – Stal Rzeszów. Legniczanie wykorzystali potknięcie GKS-u Tychy i – mimo słabej II połowy – pokonując rzeszowian awansowali na fotel lidera tabeli.


Latem oba kluby przebudowały swoje zespoły. Ci pierwsi – po spadku z ekstraklasy, ci drudzy – po przegranych barażach i rozstaniu z trenerem Danielem Myśliwcem. Efekty na razie są zgoła odmienne. Stal z dorobkiem ledwie 1 punktu plasuje się w strefie spadkowej. Podczas gdy Miedź po pięciu kolejkach wskoczyła na fotel lidera. Wykorzystała potknięcie GKS-u Tychy, wywiązała się z roli faworyta i może spoglądać na resztę stawki z góry.

Ofsajd przed przewrotką

To był mecz o dwóch jakże odmiennych obliczach. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy już w 4 minucie objęli prowadzenie. Kamil Antonik zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, a piłkę głową podbił jeszcze defensor gości Łukasz Góra, uniemożliwiając Jakubowi Wróblowi interwencję. Statystycy bramkę tę zakwalifikowali ostatecznie jako trafienie pomocnika Miedzi, a nie „swojaka”, jako że futbolówka zmierzała w światło bramki. Centymetrów brakło jej chwilę później, gdy Damian Michalik – do Legnicy przyszedł latem właśnie ze Stali – po podaniu Rubena Hoogenhouta kropnął w poprzeczkę.

Goście odpowiedzieli mocną i minimalnie niecelną próbą Andrei Prokicia z dystansu. Jeszcze efektowniej – bo przewrotką! – i do tego skutecznie przymierzył Kamil Drygas, ale sędziowie orzekli, że zagrywający wcześniej piłkę Hoogenhout był w tej sytuacji na spalonym. Holender krótko przed przerwą mógł za to cieszyć się, gdy głową zamienił na bramkę dośrodkowanie Juricha Caroliny z rzutu wolnego.


Czytaj także:


Błysk Wachowiaka

Trudno było przypuszczać, że Stal będzie w stanie się podnieść, ale nic bardziej mylnego. W tropikalnym niemalże upale Miedź stanęła, jakby jej postawa stanowiła mieszankę satysfakcji dwubramkowym prowadzeniem, pogody i zmęczenia wynikającego z ofensywnej gry oraz tempa narzuconego przed przerwą. Goście, choć trener Marek Zub w pewnym momencie posłał do gry drugiego 17-latka (Szymonowie Łyczko i Kądziołka), mieli inicjatywę, częściej uderzali na bramkę, ale klarownej okazji tak naprawdę nie stworzyli. Kontaktowy gol, którym napędzili legniczanom trochę strachu, był efektem błysku Krystiana Wachowiaka, który ściął z lewego skrzydła do środka i przymierzył prawą nogą w górny róg, ale na więcej rzeszowian stać już nie było.


Miedź Legnica – Stal Rzeszów 2:1 (2:0)

1:0 – Antonik, 4 min, 2:0 – Hoogenhout, 41 min (głową), 2:1 – Wachowiak, 72 min.

MIEDŹ: Mądrzyk – Kostka, Mijuszković, Hoogenhout, Carolina – Michalik (81. Guzdek), Lehaire (67. Pierzak), Tront, Drygas (60. Drzazga), Antonik (67. Mansfeld) – Agbor (81. Niewulis). Trener Radosław BELLA.

STAL: Wrąbel – Warczak, Góra, Kościelny, Wachowiak – Kłos (60. Łyczko), Danielewicz (90. Jaworskyj), Poczobut, Ponce Garcia (71. Kądziołka), Prokić (71. Pena) – Sadłocha (60. Diaz). Trener Marek ZUB.

Sędziował Sylwester Rasmus (Toruń). Widzów 3588. Żółte kartki: Agbor – Wachowiak, Danielewicz.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus