Wyjazdowy niszczyciel

Miedź Legnica w dwóch meczach wyjazdowych strzeliła aż osiem goli i zainkasowała komplet punktów.


Po czterech kolejkach Fortuna 1. Ligi Miedź Legnica zajmuje w tabeli drugie miejsce, oglądając plecy tylko GKS-u Tychy. Podopieczni trenera Radosława Belli zgromadzili do tej pory dziesięć punktów, przy bilansie bramkowym 9:4. Drużyna znad Kaczawy znakomicie zaprezentowała się w spotkaniach wyjazdowych, odnosząc efektowne zwycięstwo 4:1 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i pokonując 4:3 Polonię Warszawa.

O tym spotkaniu mówi strzelec jednego z goli dla „Miedzianki”, Krzysztof Drzazga.

– Czy nie straciłem głosu po głośnych okrzykach radości w szatni? Głos mam akurat dobry, mogę długo śpiewać – przekonywał w rozmowie z oficjalną stroną klubową 28-letni napastnik.


Czytaj także:


– To był bardzo przyjemny moment. Udało mi się pomóc drużynie zdobytym golem, ale zbyt wcześnie chyba pomyśleliśmy, że w tym momencie mecz już się uspokoi. Tymczasem przeciwnik dostał dwa rzuty karne. Z perspektywy ławki rezerwowych wyglądało to dobrze, z perspektywy boiska trochę gorzej, bo gdy wszedłem na boisko miałem odczucie, że Polonia dłużej jest przy piłce niż my. Ale jak powiedział w szatni trener Bella, takie mecze wygrywa się charakterem, nie tylko umiejętnościami i mecz z Polonią tego dowiódł.

Roztrwonić na wyjeździe dwubramkowe prowadzenie, to nie jest łatwy moment, nie jest łatwo się z tego dźwignąć. Mimo wielu prostych błędów, które popełniliśmy w tym meczu, to myślę, że da nam to potężnego kopa do ciężkiej pracy, co przełoży się na jeszcze lepsze wyniki. Czy w najbliższym meczu ze Stalą Rzeszów, z którą zagramy w Legnicy, będzie tyle samo bramek i emocji, co w spotkaniu z Polonią Warszawa? Wolałbym, żeby były cztery gole dla nas, a zero dla Stali. Ale mówiąc całkiem poważnie – zwycięstwo 1:0 weźmiemy w ciemno, bo po prostu chcemy wygrać ten mecz. Nie chcemy takich meczów jak w Warszawie, bo nie zawsze takie spotkanie uda się wygrać.

Dobrze się bawił

Zadowolony z wyniku oraz przebiegu meczu na Konwiktorskiej był trener zielono-niebiesko-czerwonych, Radosław Bella.

– Aspekt emocjonalny tego meczu był rewelacyjny – przyznał na konferencji prasowej 36-letni szkoleniowiec.

– Spotkały się dwie drużyny, które mają ogromny charakter, bo nie ukrywam, że chyba tylko trenerzy wiedzą, jak trudno jest podnieść drużynę po straconej bramce. My podnieśliśmy się po pierwszej straconej bramce, Polonia podnosiła się dwukrotnie. Uważam, że moja drużyna wygrała mecz z „Czarnymi koszulami” przede wszystkim charakterem. Zapewniam, że Miedź Legnica ma ogromny charakter, bo nad aspektem mentalnym bardzo mocno pracujemy. Nawet jak Polonia momentami miała przewagę i było niebezpiecznie, to potrafiliśmy ten mecz wybronić, co – uważam – jest bardzo trudną sztuką. Teraz my wygraliśmy, kiedy indziej wygra Polonia, ale to był futbol, jaki wszyscy chcemy oglądać. Postarzałem się o dziesięć lat, ale dobrze się bawiłem. Niezależnie od wyniku musimy grać futbol, na który ludzie chcą chodzić i który chcą oglądać.

Znowu zero z tyłu?

W najbliższą niedzielę, 20 sierpnia, o godzinie 15.00 na Stadionie im. Orła Białego Miedź zmierzy się ze Stalą Rzeszów, która w poprzednich czterech spotkaniach zainkasowała zaledwie jeden punkt. Nie znaczy to jednak, że gospodarzy czeka spacerek, a jedyną niewiadomą będą rozmiary ich zwycięstwa. „Miedzianka” w dwóch poprzednich meczach na własnym boisku nie straciła gola (1:0 z GKS-em Katowice i 0:0 z Górnikiem Łęczna), ale strzeliła tylko jedną bramkę. Czy i tym razem bramkarz „Miedzianki” zachowa czyste konto?


Na zdjęciu: Napastnik Miedzi Krzysztof Drzazga (z prawej) potrzebował zaledwie dwóch minut pobytu na boisku, by strzelić gola dla swojej drużyny.
Fot. miedzlegnica.eu/Ernest Kołodziej