Hiszpan „wyautowany”

Pomocnik Śląska Wrocław Nahuel Leiva został zdyskwalifikowany przez Komisję Ligi na cztery mecze i w rundzie jesiennej już nie zagra.


Ostatni mecz ligowy z Cracovią Śląsk Wrocław kończył w dziewiątkę. Do pierwszego incydentu, który zakończył się pokazaniem czerwonej kartki doszło w 52 minucie spotkania. Pomocnik gości Nahuel Leiva prowadził piłkę równolegle do linii bocznej boiska. Hiszpan wybił piłkę przed siebie i widząc nadciągającego z boku Jakuba Jugasa próbował go ominąć. Jednak Czech bezpardonowym atakiem staranował rywala. Piłkarz „Pasów” nie miał realnej możliwości zagrania futbolówki, więc faul był ewidentny i nawet Ray Charles by go zauważył.

Tymczasem sędzia Marcin Szczerbowicz z Olsztyna nie odgwizdał faulu piłkarza gospodarzy i nie przerwał gry. Nie zareagowali również asystent Marcin Boniek i sędzia techniczny Piotr Szypuła. Obaj byli lepiej ustawieni w tej sytuacji niż arbiter główny.

– To był ewidentny faul, za który sędzia Marcin Szczerbowicz powinien podyktować rzut wolny dla Śląska. Także Jugasa ukarać żółtą kartką za przerwanie akcji korzystnej, czyli tak zwane SPA („Stopping a Promissing Attack”) – nie miał żadnych wątpliwości Rafał Rostkowski, były sędzia główny i sędzia asystent, a teraz ekspert TVP Sport.

Prymitywna prowokacja

Jugas nie poprzestał na fizycznym ataku na Nahuela. Dorzucił do tego – jak zapewnia jeden z członków sztabu Śląska – rasistowską odzywkę („Wstawaj czar..”) w ojczystym języku ich zawodnika i Hiszpan nie zdzierżył. Podszedł do rywala i uderzył go głową w twarz, za co słusznie został ukarany czerwoną kartką. Za naruszenie nietykalności cielesnej przeciwnika Nahuelowi groziły co najmniej trzy mecze dyskwalifikacji.

Obradująca w środę Komisja Ligi nie miała litości dla zawodnika Śląska. Wymierzyła mu karę czterech meczów dyskwalifikacji oraz dodatkowo nałożyła karę finansową w wysokości 10 tysięcy złotych. De facto więc 27-letni Hiszpan w tym roku ma już wolne i mnóstwo czasu na przemyślenie swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Krewkiego piłkarza urodzonego w argentyńskim Rosario (rodzinnym mieście Lionela Messiego) zabraknie więc w tegorocznych ligowych potyczkach z Radomiakiem, Rakowem Częstochowa, Koroną Kielce i Zagłębiem Lubin.

Pomocnik na sprzedaż

Wychowanek Śląska, 19-letni Jakub Jezierski w środę rozpoczął testy sportowe w Koronie Kielce. Utalentowany pomocnik trenuje na Oporowskiej od siódmego roku życia. Jego ojcem jest Remigiusz

Jezierski, który w ekstraklasie w barwach czterech klubów (Śląsk, Górnik Łęczna, Ruch Chorzów, Jagiellonia) rozegrał 144 mecze, w których strzelił 23 gole.

Jezierski junior jest ważnym ogniwem w zespole rezerw Śląska prowadzonych przez trenera Michała Hetela. Zagrał w 3. lidze we wszystkich 16 spotkaniach, zdobywając w nich pięć goli (w meczach z LZS-em Starowice Dolne, Wartą Gorzów Wielkopolski, Gwarkiem Tarnowskie Góry, Górnikiem Polkowice oraz Stilonem Gorzów Wielkopolski) i dokładając do tego asystę. Przy tej okazji warto wspomnieć o hat-tricku, który był jego udziałem w Centralnej Lidze Juniorów U-19 w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa w październiku 2021 roku.


Czytaj także:


Wydawało się, że od pierwszego zespołu Śląska dzieli go tylko krok. Jednak poza pojedynczymi treningami nie został włączony do kadry zespołu trenera Jacka Magiery. Klub z Oporowskiej już tego lata dał Jezierskiemu wolną rękę w poszukiwaniu klubu, do którego mógłby być wypożyczony. Ponoć zainteresowana nim była drugoligowa Chojniczanka, a nawet grający na zapleczu ekstraklasy Chrobry Głogów. Do żadnej przeprowadzki jednak nie doszło i młody „Jezier” został we Wrocławiu.

Skok do ekstraklasy?

Od środy Jakub Jezierski przebywa na testach w ekstraklasowej Koronie Kielce. Zakończą się one w najbliższą sobotę i wówczas zapadnie decyzja, czy młody piłkarz zostanie wypożyczony do końca bieżącego sezonu, czy też złocisto-krwiści zdecydują się na transfer definitywny. Nie można również wykluczyć trzeciego wariantu, czyli powrotu zawodnika do stolicy Dolnego Śląska. Jezierskiemu kontrakt z klubem z Oporowskiej wygasa w lipcu przyszłego roku. Po tym terminie będzie mógł odejść za darmo przejść do dowolnego klubu.


Na zdjęciu: Kibice Śląska Wrocław w tym roku Nahuela Leivy (z prawej) już nie zobaczą na boisku.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus