Były momenty, ale to za mało

Niedosyt Podbeskidzia po remisie z Górnikiem Łęczna panuje pod Klimczokiem. „Górale” momentami dominowali nad liderem, ale mimo wielu okazji nie wygrali. Okazja do przełamania i pierwszej od maja wyjazdowej wygranej we wtorek. Pucharowym rywalem będzie Pogoń Siedlce.


Po spotkaniu z Górnikiem mocno rozczarowany był Michał Janota, który jest daleki od formy z końcówki poprzedniego sezonu. W piątek strzelił dopiero pierwszego gola w tym sezonie, a przecież Maciej Gostomski obronił jego strzał z rzutu karnego i dopiero dobitka znalazła drogę do siatki.

Sytuacje były…

– Zdecydowanie był to mój najsłabszy mecz. Nie czułem się najlepiej na tej murawie, piłka mnie nie cieszyła, co było widać. Kolejny raz na własne życzenie tracimy bramkę, nawet jak nam mecze może nie wychodzić, to musimy trzymać „zero” z tyłu i tego nie ma. Musimy nad tym ciężko pracować, bo to jest do poprawy, podobnie jak ofensywa, gdzie strzelamy za mało goli. Były sytuację, ale ich nie wykorzystaliśmy.

– Na pewno jest niedosyt, na własne życzenie remisujemy. Maciek pokazał dużą klasę, świetnie bronił, dzięki niemu mają jeden punkt. Cały zespół wyglądał dobrze w obronie, stali blisko siebie, a tym bardziej nie pomaga nam murawa w takim graniu jaki chce trener. Mamy piłkarzy do gry kombinacyjnej, a murawa czasami nam przeszkadza. Obie drużyny miały oczywiście takie same warunki – mówił po spotkaniu kapitan Podbeskidzia.

Fatalna seria wyjazdowa

Po dziewięciu kolejkach „Górale”, którzy mieli walczyć o baraże do ekstraklasy są na 14. pozycji w tabeli i na swoim koncie mają tylko jedno zwycięstwo. Podobnie jak w poprzednim sezonie najczęściej remisują, w ten sposób zdobyli już sześć punktów. – Trzeba łapać te punkty, bo nam cały czas uciekają i zaraz obudzimy się troszeczkę niżej i będzie kłopot. Wygrane budują atmosferę i zespół, tak jak widzimy po Górniku. Pięć wygranych z rzędu i z nami też nie przegrali. Napędzają w ten sposób sami siebie.


Czytaj także:


– Uważam, że my też w końcu złapiemy serię. Wygramy kilka spotkań z rzędu, bo mamy naprawdę dobry zespół tylko musimy być bardziej skoncentrowani i grać z większą determinacją. Przede wszystkim w spotkaniach u siebie, tutaj w domu ma być nasza twierdza, a oddajemy za dużo punktów. Te remisy kosztują nas bardzo dużo, a szkoda, bo zespół stać na to by być wyżej w tabeli. Jeżeli poprawimy pewne elementy, to będzie dobrze – mówi Michał Janota, który nie wspomniał, że Podbeskidzie ma jeszcze jeden bardzo poważny problem – w ciągu ostatniego roku kalendarzowego tylko raz wygrało na wyjeździe.

Zostaną na Mazowszu?

Po raz ostatni zespół z Bielska-Białej sięgnął po trzy punkty na obcym terenie pod koniec maja, gdy mierzył się z pewną spadku Sandecją Nowy Sącz. Aby wskazać drugie ostatnie wyjazdowe zwycięstwo trzeba się cofnąć do… 11 września 2022 roku. „Górale” w debiucie na ławce trenerskiej Dariusza Żurawia pokonali Chojniczankę Chojnice, a gola na wagę zwycięstwa w ostatnich sekundach strzelił Jeppe Simonsen. Szansa na poprawienie wyjazdowego dorobku we wtorek, bo Podbeskidzie rozegra na wyjeździe mecz Pucharu Polski z Pogonią Siedlce.

Drugoligowiec w obecnych rozgrywkach spisuje się przeciętnie i w tabeli zajmuje 10. pozycję. W miniony weekend zremisował z Kotwicą Kołobrzeg, choć do 88. minuty przegrywali różnicą dwóch bramek. Dla gospodarzy wtorkowy mecz będzie czwartym rozegranym spotkaniem w ciągu zaledwie 9 dni, bo w zeszłą środę Pogoń rozgrywała zaległe spotkanie ligowe. Podbeskidzie po spotkaniu najpewniej zostanie na Mazowszu, bo w piątek rozegra mecz z Polonią Warszawa.


Na zdjęciu: Niedosyt Podbeskidzia wcale nie dziwi.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus