Fajerwerki tylko na trybunach

Obrońcy Odry Opole i Lechii Gdańsk znacznie lepiej wykonali swoją pracę niż napastnicy rywali.


Zapowiadany w kategoriach hitu kolejki mecz Odry Opole z Lechią Gdańsk rozczarował wybrednych fanów futbolu i zakończył się bezbramkowym remisem.

O fajerwerki w pierwszej połowie postarali się tylko kibice. W 12 minucie wykonali pokaz sztucznych ogni w sektorze za bramką gospodarzy.

Natomiast w piłkarskich statystykach w pierwszych 45 minutach odnotowaliśmy zaledwie jeden celny strzał. W 4 minucie gry po dalekim wyrzucie piłki z autu przez Jakuba Szreka w podbramkowym tłoku najwyżej wyskoczył Dawid Czapliński, ale jego główka z 4 metra była zbyt lekka i Bohdan Sarnawśkyj nie miał problemu ze złapaniem futbolówki.

I to było wszystko, bo pozostałe uderzenia mijały cel bądź były blokowane, a zdecydowana większość akcji była przerywana i o płynności oraz wysokiej jakości widowiska nie mogło być mowy. Nic więc dziwnego, że kibice liczyli iż w przerwie szkoleniowcy zmienią ustawienie lub nastawienie swoich zespołów, które przecież przed przerwą na występy reprezentacji pokazywały na ligowych murawach piłkę ciekawą i bogatą w atrakcyjne zagrania.

Odra miała na swoje usprawiedliwienie brak w składzie ważnego ogniwa. Din Sula, który w swoich zaledwie 113 minutach rozegranych w barwach opolan strzelił 4 gole, z powodu kontuzji nie został wpisany do składu. Adam Nocoń musiał więc przestawiać atak, w którym grali Dawid Czapliński i Borjan Galan podpierani przez Tomasa Mikinica, który pierwszy raz w tym sezonie rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce.


Czytaj także


Natomiast w przypadku Lechii ich siła uderzeniowa, której wizytówką od początku rozgrywek jest Luis Fernadez, została jeszcze wzmocniona. Tomas Bobcek, sprowadzony do Gdańska 4 września jeszcze nie złapał wspólnego języka z nowymi kolegami.

Tak czy inaczej w drugiej połowie znowu niewiele się działo. Dopiero w 64 minucie spotkania, po kolejnym dalekim wyrzucie piłki z autu przez Szreka, piła dotarła do Czaplińskiego. Ten strzelił z woleja z 7 metra i ostemplował słupek. W odpowiedzi po dośrodkowaniu Miłosza Kałahura, główkujący z 5. metra Bobcek zmusił do interwencji Artura Halucha, który w 66 minucie nogami wybił futbolówkę sprzed linii, a w 70. minucie pewnie wyłapał strzał Jakuba Bugaja z 16. metra.

Nie znaczy to jednak wcale, że piłkarze „rozszaleli się” w końcówce. Nadal najważniejsze było bezpieczeństwo swojej bramki i tylko raz – już w 3. minucie doliczonego czasu gry – „zapachniało” golem, bo po dośrodkowaniu Tomasza Neugebauera z rzutu wolnego celnie główkował z 5 metra Elias Olsson. Jednak zmierzającą do bramki piłkę wybił głową sprzed linii Piotr Żemło. W efekcie bezbramkowego meczu obydwie drużyny dopisały do swojego dorobku po 1 punkcie.


Odra Opole – Lechia Gdańsk 0:0

ODRA: Haluch – Spychała, M. Kamiński, Żemło, Szrek – Mikinic (89.Pikk), Niziołek, Purzycki (89. W. Kamiński), Antczak – Galan, Czapliński. Trener Adam NOCOŃ.

LECHIA: Sarnawśkyj – Bugaj, Chindriș, Olsson, Conrado (46.Kałahur) – Mena, Kapić (61. Neugebauer), Biegański (86.D’Arrigo), Fernandez (89.Zjawiński), Sypek (61. Piła) – Bobcek. Trener Szymon GRABOWSKI.

Sędziował Karol Arys (Szczecin). Widzów 3000.

Żółte kartki: Antczak, Purzycki, M.Kamiński, Niziołek –Bobcek, Biegański, Bugaj.

Piłkarz meczu – Piotr ŻEMŁO


Tabela I ligi:


Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus