Mały krok do przodu

Pogoń Szczecin na zwycięstwo w lidze czekała półtora miesiąca, przełamując serię czterech porażek.


Na otwarcie bieżącego sezonu Pogoń Szczecin zdobyła sześć punktów, zwyciężając 1:0 Wartę Poznań (na wyjeździe) i 2:1 Widzewa Łódź (u siebie). Potem jednak „portowcy” wpadli w dołek, czego namacalnym dowodem były cztery porażki z rzędu. Podopieczni trenera Jensa Gustafssona nie dali rady Radomiakowi (0:2), ŁKS-owi Łódź (0:1), Śląskowi Wrocław (0:2) i Zagłębiu Lubin (0:1). W sieci zaczęły już krążyć dowcipy, że „Duma Pomorza” przełamie się dopiero… opłatkiem na Święta Bożego Narodzenia.

Kluczowy nieuznany gol

Tego typu dowcipy musiała denerwować piłkarzy Pogoni, więc zakasali rękawy i w minionej kolejce przełamali złą passę. Ich „ofiarą” była Korona Kielce, która przegrała w Szczecinie 1:3. – To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo – podkreślał obrońca „portowców”, Leonardo Koutris. – Zaraz po meczu z Zagłębiem Lubin powiedzieliśmy sobie, że musimy wszystko zmienić. Podczas przerwy reprezentacyjnej mieliśmy okazję oczyścić głowy i skoncentrować się na tym, kim jesteśmy i co potrafimy robić najlepiej. Myślę, że wreszcie pokazaliśmy, na co nas stać, jakiego rodzaju Pogonią chcemy być oraz jak chcemy grać. Nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji podbramkowych. Jednak na koniec wygraliśmy i wieloma momentami wyglądaliśmy tak, jak przyzwyczailiśmy do tego kibiców i jakimi chcemy, żeby nas widzieli. Trzy punkty dodadzą nam pewności siebie. Musimy dalej budować na tym fundamencie.

Według 28-letniego Greka kluczowym momentem w ostatnim meczu była końcówka I połowy i nieuznana bramka na 2:0 dla rywali. – Gdybyśmy przegrywali 0:2, trudno byłoby odwrócić wynik – nie owija w bawełnę Koutris. – Moglibyśmy coś jeszcze z tym zrobić, ale sytuacja znacznie by się skomplikowała. Kiedy masz za sobą cztery porażki z rzędu, a na dodatek do przerwy przegrywasz u siebie 0:2, to naprawdę jest ciężko. Gol dla Korony nie został uznany, a my zaraz potem wyrównaliśmy. To było bardzo ważne. Po przerwie wyszliśmy na boisko z zamiarem odwrócenia wyniku meczu na naszą korzyść i to się udało.

Przemeblowany skład

Do składu Pogoni wróciło kilku piłkarzy, którzy wcześniej borykali się z kontuzjami oraz dwóch nowych zawodników: Valentin Cojocaru oraz Fredrik Ulvestad. – Oczywiście to nam pomogło – przyznał Leo Koutris. – Wrócili do naszego składu doświadczeni zawodnicy. W ostatnich meczach musieliśmy radzić sobie bez Mariusza (Malca) i „Bene” (Zecha), którzy grają na newralgicznych pozycjach, bo na środku obrony.

– Kiedy tracisz dwóch podstawowych, środkowych defensorów, to zawsze jest trudno. Wprawdzie „Lisu” i Danijel wykonywali świetną robotę, ale to zawsze kłopot, gdy tracisz dwóch piłkarzy ze środka obrony. Co do Valentina i Fredrika, to ich przyjście dało nam poczucie bezpieczeństwa zarówno z piłką przy nodze, jak i bez niej. To bardzo ważne, że mamy tych zawodników w składzie.

Nieznaczny postęp

Po zwycięstwie z Koroną podopieczni Jensa Gustafssona przesunęli się w tabeli z 16. miejsca na 13. miejsce. – Mówiąc szczerze, nie spoglądamy na tabelę stwierdził Koutris. – Wiemy, że nie stoimy w niej najlepiej, bo przegraliśmy cztery wcześniejsze mecze. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza sytuacja nie jest łatwa, ale zamierzamy ją jak najszybciej odwrócić.


Czytaj także:


– To ciągle dopiero początek sezonu, do rozegrania pozostało mnóstwo meczów. Przeciwko Koronie liczyły się tylko trzy punkty i na szczęście możemy je dopisać do swojego dorobku. W kolejnych spotkaniach musimy kontynuować to, co nam wychodziło dobrze i naprawić to, co nie funkcjonowało jak należy.


Na zdjęciu: Obrońca Pogoni Leonardo Koutris (z prawej) odetchnął z ulgą po zwycięstwie z Koroną.
Fot. pogonszczecin.pl