Kataklizm wykluczony

Pogoń Szczecin w meczu z rewanżowym z Linfield FC powinna postawić kropkę nad „i”.


Dzisiaj (czwartek, 3 sierpnia) o godzinie 18.00 szczecińska Pogoń rozpocznie mecz rewanżowy II rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy, w którym jej przeciwnikiem będzie Linfield FC z Irlandii Północnej. W Belfaście „portowcy” wypracowali sobie trzybramkową (wynik 5:2) zaliczkę, więc tylko kataklizm mógłby ich pozbawić przepustki do dalszej fazy tych rozgrywek.

Śladowe absencje

W spotkaniu rewanżowym w składzie gospodarzy na pewno nie pojawi się austriacki obrońca Benedikt Zech, którego zmogła kontuzja. Zabraknie również pomocnika Sebastiana Kowalczyka, który w tym tygodniu podpisał roczny kontrakt z amerykańskim zespołem Houston Dynamo. Natomiast trener gości David Healy w Szczecinie nie będzie miał do dyspozycji zawodników, którzy od dłuższego czasu pozostających poza kadrą Linfield: Rossa Larkina i Robbiego McDaida.

W środę na konferencji prasowej z dziennikarzami spotkali się trener „Dumy Pomorza”, Jens Gustafsson oraz 28-letni stoper, Mariusz Malec. Szwedzki szkoleniowiec potwierdził absencję Zecha oraz skomentował „przeprowadzkę” Sebastiana Kowalczyka do Stanów Zjednoczonych. – Sebastian Kowalczyk jest dzieckiem Szczecina i Pogoni – zaznaczył na wstępie. – Ci, którzy z nim pracowali wiedzieli, jak długo czekał na taką okazję. To było bardzo emocjonujące, gdy dowiedzieliśmy się, że może dalej realizować swoje marzenia. Wiem, jak wiele dla niego znaczy Pogoń. Nie było łatwo mu opuścić tego klubu, który ma w sercu. Wiedzieliśmy, że takie rzeczy pewnego dnia muszą się zdarzyć. Jesteśmy szczęśliwi, że dostał taką szansę, będziemy śledzić jego postępy i on będzie śledził postępy Pogoni. Mam nadzieję, wprawdzie nie mogę tego obiecać, ale wierzę, że on kiedyś tu wróci jako lepszy piłkarz, bo będzie się rozwijał. To bardzo dobry sposób budowania klubu, że piłkarze odchodzą do innych klubów, a później wracają i mogą pomóc w rozwoju. Co będzie dalej? My przygotowujemy się do potyczki z Linfield.

Ostrzeżenie trenera

Jak zaznaczyliśmy na początku, Pogoń w zasadzie jest pewna awansu do następnej rundy LKE i jedyną zagadką jest styl, w jakim tego dokona. Jens Gustafsson woli jednak dmuchać na zimne. – Jesteśmy dopiero po pierwszej połowie dwumeczu – przypomniał niespełna 45-letni szkoleniowiec. – Mamy dobry wynik, ale musimy zrobić wszystko, aby przejść do kolejnej rundy. Każdy musi dać z siebie sto procent, nie tylko 99 procent. Tylko to da nam awans. Nie podjąłem jeszcze decyzji, w jakim składzie rozpoczniemy mecz z Linfield.


Czytaj także:


– Podejmę ją na podstawie tego, kto da nam najwięcej, żeby wygrać to spotkanie. Ważniejszy będzie wynik, czy dobra gra mojego zespołu? Na pewno musimy lepiej kontrolować grę, o wiele lepiej niż to robiliśmy w Irlandii Północnej. To jedna część, ale musimy też wygrać mecz. Wygrywanie jest najważniejsze, a jeżeli to zrobimy, wtedy będziemy się rozwijać.

Jesteśmy lepsi

Swoje „trzy grosze” podczas konferencji dorzucił także Mariusz Malec. – Zaliczka jest solidna, ale nikt się przed nami na boisku nie położy – stwierdził filozoficznie wychowanek Ruchu Chorzów.

– My też nie możemy wyjść tak nastawieni. Jesteśmy lepszym zespołem i trzeba to pokazać. Wiemy, czego się spodziewać, wiemy, co grają rywale, co mogą zrobić. Trzeba kontrolować mecz i będzie dobrze. Nie myślimy o kolejnych meczach. Na gorąco bolały stracone dwie bramki w Belfaście, ale po analizie wiemy już, co trzeba zrobić lepiej. Trzeba podejść spokojnie do rewanżu. Myślę, że kibicom szczególnie podobają się spotkania, gdy pada dużo bramek. Zapewniam, że nam, obrońcom, zależy, byśmy kończyli mecze na zero z tyłu.


Pogoń Szczecin – Linfield FC

czwartek, 3 sierpnia, godz. 18.00

sędzia Abdulkadir Bitigen (Turcja)

Pierwszy mecz: 5:2.


Na zdjęciu: Trener Pogoni Jens Gustafsson przestrzega przed lekceważeniem pucharowego przeciwnika.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus