Odżyją wspomnienia

Przed meczem Jagiellonia Białystok – Puszcza Niepołomice. Dla dwóch zawodników wywodzących się z Podlasia będzie do powrót na „stare śmieci”.


Łukasz Sołowiej i Kamil Zapolnik wiele lat temu nie przebili się do pierwszej drużyny Jagiellonii. Na Podlasiu pamiętają o nich, choć nie zapisali się złotymi zgłoskami w klubowych kronikach, a od ich odejścia minęło wiele lat.

Długa i krótka przygoda

Niespełna 31-letni Zapolnik jest wychowankiem białostockiego Włókniarza, z którego w 2008 roku przeniósł się do zespołu MOSP. Od sezonu 2009/2010 był już pod skrzydłami „Jagi”, którą reprezentował w rozgrywkach juniorskich i Młodej Ekstraklasie do 2012. Następnie został wypożyczony do Olimpii Zambrów i jego przygoda dobiegła końca. Przeciwko Jagiellonii grał w ekstraklasie cztery razy, ale tylko jeden z tych meczów odbywał się na wyjeździe. 19 sierpnia ubiegłego roku jego Miedź Legnica uległa w Białymstoku 1:2, a skrzydłowy pojawił się na boisku przy prowadzeniu gości.

Z Podlasia pochodzi także obrońca prawie 35-letni Sołowiej, który urodził się w Sokółce. W rodzinne strony wrócił latem 2017 roku, po bardzo dobrym sezonie w pierwszoligowym Zagłębiu Sosnowiec. Podpisał tylko roczną umowę, ale nie zdołał jej wypełnić. W ekstraklasie nie zadebiutował, rozegrał mecz w Pucharze Polski, poza tym był zsyłany do rezerw. Po rozwiązaniu kontraktu w przerwie zimowej trafił do drugoligowego wówczas Rakowa Częstochowa.

Pod dyktando „Jagi”?

– To, że komuś nie wyszło w jednym miejscu nie znaczy, że jest słabym piłkarzem, tak samo jak źle nie świadczy o tym, kto podjął taką decyzję. To zależy od samych zawodników i nowych środowisk. Adaptacja to bardzo złożony proces i na końcowy sukces składa się wiele czynników – komentuje Adrian Siemieniec, trener „żółto-czerwonych”. – Zdecydowano, że ci zawodnicy w danym momencie nie są wystarczająco dobrzy dla Jagiellonii, ale to nie znaczy, że są słabi. Skoro awansowali do ekstraklasy, to zasłużyli na to. Być może na mecz z Jagiellonią będą bardziej zmotywowani – przestrzega bramkarz Zlatan Alomerović.

Gospodarze są po wysokiej (0:3) porażce z mistrzem Polski i zamierzają się zrehabilitować przed własną publicznością. Co wiedzą o najbliższym przeciwniku, który jest absolutnym debiutantem? – Będąc częścią polskiej piłki analizujemy i przyglądamy się drużynom z I i II ligi, dlatego wiemy, jaki styl prezentuje Puszcza. Jej siłą jest zespołowość, możemy wskazać ich mocne i słabe strony. Musimy o tym wiedzieć, ale chcemy, by rywal dopasował się do naszego stylu. Zamierzamy go zdominować, co jednak nie oznacza, że nie pracujemy nad wyeliminowaniem atutów przeciwnika – mówi Siemieniec.

W pełnym składzie

Przeciwko Widzewowi Puszcza pokazała, że ma pomysł i nie zamierza się rozpaczliwie bronić. – Spodziewałem się, że na trudnym terenie mogą się okopywać, ale pozytywnie zaskoczyli, choć finalnie się to dla nich za dobrze nie skończyło – komentował w programie „Liga+ Extra” były piłkarz Tomasz Wieszczycki. Ich trener podkreśla, że drużyna musi unikać błędów, które popełniła w Łodzi. W I lidze czasem uchodziły jej na sucho, ale w ekstraklasie rywal tylko na nie czeka i wykorzystuje. – Do Białegostoku jedzie Piotr Mroziński, który w pierwszym meczu opuścił boisko z powodu problemów zdrowotnych – poinformował Tomasz Tułacz.


Czytaj także:


W sobotę Jagiellonia i Puszcza spotkają się po raz drugi w historii. W sezonie 2013/14 białostoczanie wygrali 3:0 w Pucharze Polski. Tamtą konfrontację pamiętają dwaj czynni zawodnicy obu drużyn Tomasz Kupisz i Mateusz Cholewiak.


Na zdjęciu: Przed meczem Jagiellonia Białystok – Puszcza Niepołomice. Kamil Zapolnik ma szansę po razu drugi zagrać w ekstraklasie w rodzinnym mieście. Z Widzewem wszedł na boisko z ławki.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus