Wykorzystać problemy Lechii

Przed meczem Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko-Biała. „Górale” nie stoją na przegranej pozycji w rywalizacji ze spadkowiczem z ekstraklasy. Jeden z pretendentów do awansu po świetnym starcie sezonu wyraźnie spuścił z tonu i ma problemy ze zdobywaniem goli. Resovia obnażyła także jej braki w defensywie.


Piłkarze do Gdańska ruszyli w czwartkowe popołudnie, wcześniej trenowali jeszcze na obiektach treningowych w Dankowicach. W kadrze meczowej zabrakło Antonio Perosovicia, który w poniedziałek został przedstawiony jako nowy piłkarz Podbeskidzia.

Zaległości treningowe

31-letni ofensywny pomocnik ma spore zaległości treningowe i w piątek ma trenować z zespołem czwartoligowych rezerw. Bardzo podobnie wygląda sytuacja Giorgio Merebaszwiliego, który dwa tygodnie temu został przesunięty do zespołu Grzegorza Mokrego, ale wciąż nie zgłoszono go do rozgrywek. Okazuje się, że Gruzin na co dzień będzie nadal trenował z pierwszoligowym zespołem, bo w sztabie szkoleniowym liczą na jego doświadczenie i pomoc w rozwoju młodszych zawodników. W weekendy skrzydłowy ma jednak grać w czwartej lidze, czyli spełniać cel z jakim po półrocznej przerwie zimą ponownie znalazł się w Bielsku-Białej. W rezerwach zagra Michał Willmann, młodzieżowiec ma trafić na wypożyczenie i tam zbierać cenne minuty, podobnie jak wiosną Bartosz Bernard. Poza kadrą znalazł się także Titas Milasius, który w tym sezonie z różnych powodów na murawie jeszcze się nie pojawił. Z zespołem trenuje wracający do zdrowia Mateusz Wypych.

Jeszcze podpis prezesa

W kadrze meczowej nie znalazł się także Jeppe Simonsen. Tym razem boczny obrońca, który w poprzednim sezonie obok Goku Romana był najjaśniejszym punktem w zespole Podbeskidzia, nie został zesłany do rezerw ze względów poza sportowych, ale dlatego, że godziny dzielą go od transferu. Tak jak informowaliśmy kilka dni temu, po weekendzie wznowione zostały rozmowy z Academico de Viseu. Portugalski drugoligowiec we wtorkowy wieczór przystał na ostateczną ofertą przygotowaną przez władze bielskiego klubu.

Na sprzedaży 28-latka Podbeskidzie zarobi kilkaset tysięcy złotych, ale będzie to kwota znacząco mniejsza niż 500 tys. zł, jakie zarobiono na sprzedaży wspomnianego Hiszpana do Wisły Kraków. „Górale” zagwarantowali sobie także solidny procent od kolejnej sprzedaży Simonsena oraz dwa bonusy po kilkadziesiąt tysięcy euro każdy. Ich spełnienie nie będzie proste, ale gdyby udało się je spełnić wtedy ostateczna kwota transferu już bardzo mocno zbliży się do pieniędzy, jakie zarobiono w tym okienku na sprzedaży Goku. Oficjalne potwierdzenie sprzedaży Simonsena spodziewane jest najpóźniej w piątek rano.

Przytłacza presja awansu?

Wracając do meczu z Lechią trudno spodziewać się zmian w składzie Podbeskidzia po solidnym meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Gotowy do gry jest już Patrik Lukać, który wyleczył uraz pleców jakie nabawił się przy tygodnie temu. Większe problemy, a właściwie braki kadrowe ma Lechia. Mówił o tym po trener Szymon Grabowski po porażce z Resovią.


Czytaj także:


– Nie mamy skompletowanej do końca kadry, piłkarze wciąż dochodzą. Już nie mówię, że to obcokrajowcy, ale każdy który trafia do Lechii musi się nauczyć zespołu, partnerów, ale też ligi. To jest bardzo duży problem z którym musimy sobie poradzić. Do tego aspekt wieku, to są młodzi ludzie, dobrzy piłkarsko, ale nie zawsze grali pod taka presją awansu – mówił szkoleniowiec. Po świetnym starcie i wysokim pokonaniu Chrobrego Głogów, w kolejnych czterech meczach Lechia zdobyła cztery punkty. Zespół ma problemy w defensywie, co pokazała konfrontacja z Resovią, ale też ze zdobywaniem goli. Luis Fernandez co prawda jest liderem klasyfikacji strzelców z czterema bramkami, ale trzy zdobył z Chrobrym. Po jednym trafieniu dołożyli jeszcze tylko Jan Biegański i Ellas Olsson.

(kab)


Na zdjęciu: Przed meczem Lechia – Podbeskidzie. „Górale” nie stoją na przegranej pozycji

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Tabela I ligi: