Raków na europejskim szlaku

Podróżując na mecze europejskich pucharów, piłkarze Rakowa Częstochowa przelecieli w tym roku już prawie 20 tysięcy kilometrów czyli mniej więcej połowę obwodu ziemi. A przed nimi jeszcze wyprawa na kraniec kontynentu do Lizbony.


Mistrzowie Polski są w ciągłej podróży. – Największym problemem w rozgrywanych z tygodnia na tydzień jest logistyka. Tak jeszcze przed pierwszym meczem z Arisem Limassol mówił na konferencji prasowej trener Rakowa Dawid Szwarga.

Logistyka jest ważna

– Gdy w grę wchodzi prestiż i duże pieniądze, to o sukcesie lub niepowodzeniu mogą decydować detale. Drużyny które kroczą ścieżką mistrzowską powinny mieć możliwość przepracowania pełnego mikrocyklu, żeby dobrze przygotować się do gry z kolejnym rywalem. I bynajmniej nie chodzi tu o dyspozycję fizyczną zawodników i to, że nie mogą grać co trzy, cztery dni, bo większość z nich to lubi. Problemem jest logistyka, organizacja. To nie jest tłumaczenie, a stwierdzenie faktu – mówi szkoleniowiec.

W okresie wakacji do wrześniowej przerwy reprezentacyjnej czyli od 15 lipca do 3 września, zespół Rakowa rozegrał 14 spotkań w ciągu 51 dni. Jedno o Superpuchar, pięć ligowych i osiem w kwalifikacjach europejskich pucharów. Średnio jeden mecz co 3,65 dnia. A przecież pomiędzy tymi spotkaniami trzeba było jeszcze podróżować, bo wprawdzie 8 z nich rozegrano przy Limanowskiego w Częstochowie, ale 6 poza, w tym teoretycznie domowy mecz z FC Kopenhaga, który odbył się w Sosnowcu.

Dzień więcej

W wywiadzie udzielonym już po kwalifikacjach portalowi Weszło.com trener Szwarga mówił. – Dużą różnicą jest to czy terminarz układa się tak, że gra się dosłownie co trzy dni czy jest może jeszcze jeden dodatkowy dzień i po meczu pucharowym kolejne spotkanie odbędzie się czwartego dnia. Ten jeden dzień więcej bardzo wiele znaczy w kontekście regeneracji dla zawodników.

Po raz kolejny podkreślił, że w związku z tym organizacja i logistyka muszą być zaplanowane naprawdę na najwyższym poziomie. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej, jak wygląda przygotowanie logistyczne i organizacyjne Rakowa do wyjazdów i przybliżyć naszym Czytelnikom to, czego nie widać na ekranach telewizorów w trakcie transmisji meczów.

Biuro podróży

Za zorganizowanie i koordynowanie zagranicznych wyjazdów w klubie z Częstochowy odpowiada Kornelia Sobol – na co dzień zajmująca się ticketingiem – wraz z kierownikiem drużyny Kamilem Waskowskim. To na ich głowie jest organizacja hoteli, przejazdów, biletów i wszystkiego co potrzebne w trakcie wyjazdu tak drużynie, jak i osobom jej towarzyszącym.

– Teraz w fazie grupowej sprawa jest prostsza, bo po wylosowaniu grup i podaniu terminów mamy na to więcej czasu – mówi Kornelia Sobol. – Wiemy już kiedy zespół będzie wylatywał do Lizbony i Grazu, a kiedy wracał, możemy wszystko przygotowywać pod mniejszą presją czasu. W trakcie kwalifikacji robiliśmy to z tygodnia na tydzień. Trzeba było na przykład w cztery dni znaleźć hotel, przejazdy, wszystko. A na przykład na Cyprze był bardzo duży problem z hotelami, bo graliśmy w szczycie sezonu wakacyjnego.

Lepiej wcześniej

Domowy mecz z Arisem częstochowianie rozgrywali we wtorek 8 sierpnia, a jeszcze pięć dni wcześniej, w czwartek, byli w Baku! Na tamtejszym lotnisku, przed wylotem do Polski, pani Kornelia odebrała telefon od przedstawicieli Arisu dopytujących o bilety na mecz w Częstochowie. Wówczas była zadowolona z tego, że Cypryjczycy działają tak szybko i ma już z nimi kontakt.

– Najgorzej, gdy próbujesz się skontaktować, a po drugiej stronie nikt nie odbiera telefonu. Tak było z przedstawicielami Flory, do których po prostu nie można było się dodzwonić – mówiła wtedy. Mając świadomość ryzyka związanego z sezonem turystycznym. Eskapadę na Cypr wstępnie zaczęła przygotowywać jeszcze przed zwycięskim remisem z Karabachem w Baku. Później znalezienie odpowiednich miejsc mogłoby być zadaniem jeszcze trudniejszym.

Najtrudniejsze Bergamo

Co ciekawe Kornelia Sobol zauważa, że nie jest tak, iż zdobywane doświadczenie czyni przygotowanie każdego kolejnego wyjazdu łatwiejszym. – Dla mnie najtrudniejsze było Bergamo – zaskakuje. – W terminie naszego meczu odbywały się trzy duże imprezy. „Fashion Week” w nieodległym Mediolanie, w samym Bergamo „Safety Expo”, duże wydarzenie związane z sektorem bezpieczeństwa pracy. Dodatkowo nasz mecz, na który też przyjeżdżają ludzie. A Bergamo to jest małe miasto, nie żadna wielka stolica.

– W stolicach jest łatwiej, w Kopenhadze też był duży event, bodaj kongres medyczny. Jednak ilość dostępnych miejsc hotelowych w wielkim mieście była o wiele większa. Inna rzecz, że ich ceny dosłownie zabijały. W Bergamo wyjątkowo nasz Media Team mieszkał w tym samym hotelu co drużyna. Po prostu nie było możliwości inaczej tego rozwiązać.

– Normalnie staramy się nie doprowadzać do takich sytuacji, ale tam po prostu nie było innego wyjścia. Jeśli już jednak tak się zdarzy, to z zespołem mieszkają wtedy zawsze najbardziej sprawdzone, godne zaufania osoby, które wiadomo, że w żaden sposób nie zakłócą drużynie przygotowań do meczu. W Bergamo tak naprawdę nawet na siebie nie wpadaliśmy.

Ważny każdy szczegół

Organizacja każdego zagranicznego wyjazdu ma w Rakowie ustaloną procedurę – Wszystko zaczyna się od załatwienia wylotów. Latamy zawsze samolotem czarterowym z Katowic – tłumaczy Kornelia Sobol. – Później Kamil Waskowski leci w dane miejsce i sprawdza 8-10 hoteli. Dopiero na tej podstawie je wybieramy. Oczywiście można by się opierać tylko na internecie, ale często zdjęcia to jedno, a rzeczywistość drugie. Nawet cztery gwiazdki nic nie muszą znaczyć. Hotele czterogwiazdkowe bywają bardzo różne, a nie możemy zaliczyć wpadki.

– Nie wylegitymujemy się zarządowi super zdjęciami, jeśli na miejscu działacze czy drużyna będą spali w zupełnie innych warunkach niż zapewnialiśmy. Gdy Kamil wszystko sprawdzi wtedy dokonujemy rezerwacji. Wybieramy ten hotel, który po pierwsze mieści się w budżecie. Po drugie ma odpowiedni standard spełniający wymogi sztabu. Na przykłas pozwalający zabrać własnego kucharza, dysponujący dostępną salą konferencyjną, no i oczywiście ma wolne miejsca. Potem organizujemy transport na miejscu, bilety, itd.

Własny kucharz

Na konieczność zabierania z sobą własnego kucharza, a nawet wody zwracał uwagę w Baku Michał Szprendałowicz, rzecznik prasowy klubu: – Flora bakteryjna jest inna, nie potrzebujemy ryzykować, by coś się stało. Kucharz sprawdza wszystkie posiłki, nie chcemy niczego zaniedbać. – tłumaczył wówczas.

Kwestią, którą również należy zabezpieczyć podczas wyjazdów jest zapewnienie drużynie boisk treningowych. Bywa bowiem tak, że poza oficjalnym treningiem dzień przed meczem, zespół zostaje by również następnego dnia po spotkaniu odbyć poranny trening przed wylotem do Polski. Z tym jednak jest najmniejszy problem. Sprawa załatwiana jest najczęściej pomiędzy klubami na zasadzie wzajemności, podobnie jak znajdowanie firm przewozowych dla potrzeb ekipy na miejscu. W Bergamo jednak Atalanta nie miała możliwości użyczyć żadnego ze swoich boisk. Działacze znaleźli je korzystając z pomocy jednego z lokalnych klubów Serie D.

Piłkarze nie zwiedzają

Nie ma krzty przesady w opowieściach piłkarzy, którzy dużo podróżują, że w odwiedzanych miastach poznają jedynie lotnisko, stadion, hotel i co najwyżej mogą rzucić na wszystko okiem z okien autokaru. Na nic więcej nie ma czasu, wszystko podporządkowane jest przygotowaniom do meczu. W Bergamo na przykład piłkarze mieszkali na obrzeżach miasta w hotelu „Life Source”. W dniu spotkania udali się jedynie na spacer wokół swojej bazy. Zabytków miasta nie mieli szans zobaczyć.

– Inna sprawa, że pogoda bardziej zachęcała do przesiadywania w kawiarniach niż zwiedzania. Szczyty Alp, u podnóża których leży Bergamo, spowite były chmurami, które i miastu nie szczędziły deszczu. Odwrotnie było w Baku czy Limassol, gdzie z kolei niemiłosierny upał kazał ekipie oszczędzać siły w klimatyzowanych hotelach. I choć w stolicy Azerbejdżanu piłkarze Rakowa spędzili nieco więcej czasu niż standardowo, bo przylecieli już dwa dni przed meczem, to i tak na bliższe poznanie miasta nie mogli liczyć.


Czytaj także:


Mieli natomiast szanse poznać nieco Baku działacze i towarzyszący ekipie sponsorzy, oraz grupka dziennikarzy. Dzień przed meczem, gdy zawodnicy spędzali czas w hotelu „Hilton”, mogli wziąć udział w wycieczce po mieście z polskim przewodnikiem. – Zorganizowaliśmy ją odpłatnie dla chętnych, wychodząc z założenia, że to wyjątkowe miasto. Mało kto jeszcze drugi raz tam pojedzie, a że ekipa przebywała tam nieco dłużej warto było skorzystać z okazji – wyjaśnia Kornelia Sobol. – Nie wykluczamy, że podobne spacerowe zwiedzanie z przewodnikiem zorganizujemy także w Lizbonie. Wiele zależeć będzie od tego czy pogoda będzie sprzyjająca.

Jarosław Tomczyk


Na zdjęciu: Piłkarze Rakowa wiele godzin spędzają w ostatnim czasie na lotniskach i w samolotach.

Fot. Jarosław Tomczyk