Dwóch ludzi w Paryżu

Rennosuke Tokuda wrócił do Zabrza „naładowany” wywalczeniem awansu na igrzyska olimpijskie, a w piątek zagra przeciwko byłemu klubowi.


Niewielu jest w lidze zawodników o podobnej charakterystyce. Widowiskowy, skuteczny, niekonwencjonalny, a przy tym grający dla drużyny, ambitny, chcący wygrywać. Przekonaliśmy go, że w Zabrzu tworzymy drużynę, które chce się rozwijać i walczyć o wysokie cele – powiedział w maju zeszłego roku prezes i właściciel Górnika Zabrze, Bogdan Kmiecik.

Absencja usprawiedliwiona

Kogo miał na myśli? Rennosuke Tokudę, a pozyskując japońskiego rozgrywającego trafił w „dziesiątkę”. Szczypiornista ten w większości meczów daje drużynie bardzo wiele i dziś trudno sobie wyobrazić zabrzan bez niego. O ile w październikowym meczu Ligi Europejskiej z AEK Ateny (30:21) jego absencja nie była specjalnie widoczna (trener Tomasz Strząbała nie omieszkał o niej wspomnieć) o tyle w Płocku i Hanowerze już tak. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że z nim w składzie „górnicy” byliby bliżej sprawienia niespodzianek, a tymczasem oba mecze przegrali.

Nieobecność Tokudy była jednak w pełni usprawiedliwiona. W terminie wspomnianych spotkań uczestniczył bowiem w turnieju przedolimpijskim w Katarze i miał udział w wywalczeniu awansu na igrzyska w Paryżu. Zadecydowało o tym finałowe zwycięstwo (32:29) z Bahrajnem. Co ciekawe, gracz Górnika swój największy sukces świętował z bratem Shinnosuke.

Podziękowania z Japonii

– Nie ukrywamy, że kiedy przyszło powołanie dla „Reno”, mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony był to termin IHF i musieliśmy zwolnić go na eliminacje olimpijskie, z drugiej oznaczało to jego brak w trzech ważnych meczach. Dziś to już historia. Gratulujemy Tokudzie, miał swoje wielkie dni, ale był to też sukces naszego klubu, który przygotował zawodnika do walki o igrzyska – powiedział Dariusz Czernik, dyrektor Górnika. Japońska federacja doceniła pracę klubu z Zabrza i wysłała pismo z podziękowaniami za przygotowanie Tokudy. Gratulacjami i życzeniami sukcesu w Paryżu odpowiedzieli też zabrzanie.

– Najtrudniejszy był pierwszy, grupowy mecz z Bahrajnem, który wygraliśmy jedną bramką, rzuconą 6 sekund przed końcem. To pozwoliło nam wygrać grupę. Półfinał i finał były już pod naszą kontrolą. Teraz mogę skupić się na Górniku. Kiedy chłopaki grali z Atenami, byłem już w Katarze, ale śledziłem wynik. Mamy szansę na wyjście z grupy – stwierdził 25-letni Japończyk.

Powrót do ligi

Dyrektor Czernik zdradził jeszcze jedną ciekawostkę związaną z wyjazdem Tokudy do Kataru. Otóż ze strony japońskiej z klubem kontaktował się Antoni Parecki, który jako trener bramkarzy świętował w czerwcu Magdeburgiem zwycięstwo w Lidze Mistrzów, teraz w tej samej roli awans na igrzyska, a 34 lata temu został z Pogonią Zabrze mistrzem Polski.

– To jedna z legend naszego klubu. Nikt nie zrobił takiej kariery, więc możemy Antoniemu tylko pogratulować. Oczywiście pytał o Marka Kąpę i innych kolegów, a zdjęcie mistrzowskiej drużyny do dziś wisi w naszej hali. Wychodzi więc na to, że w Paryżu będziemy mieli dwóch naszych – uśmiechnął się dyrektor Górnika.


Czytaj także:


Po dwóch tygodniach przerwy na potrzeby reprezentacji do rywalizacji wraca Orlen Superliga. Zabrzanie przystąpią do niej po dwóch porażkach i żeby nie stracić kontaktu z czołówką, muszą w piątek (18.00) u siebie pokonać Grupę Azoty Unię Tarnów. Ten mecz będzie szczególny dla trenera Tomasza Strząbały, który w zeszłym sezonie prowadził „Jaskółki”. Z sentymentem wybiegnie też na parkiet wspomniany Tokuda, który w Tarnowie spędził 2,5 roku. Dla Unii rozegrał 57 meczów o punkty, zdobył 268 bramek, a w sezonie 2020/21 okazał się najskuteczniejszym strzelcem Superligi – w 26 meczach rzucił 160 goli.


Na zdjęciu: Rennosuke Tokuda ma zamiar potwierdzić wysoką dyspozycję.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus