Czekanie na liderów

Ruch czeka na liderów. Chorzowski beniaminek musi liczyć na szybkie przełamanie Daniela Szczepana i powrót do formy Filipa Starzyńskiego.


Wciąż czeka na premierowego gola w ekstraklasie. Daniel Szczepan w latach 2018-19 w barwach Śląska Wrocław rozegrał 15 spotkań na najwyższym szczeblu. Teraz wrócił tam z Ruchem, którego jest oczywiście podstawowym zawodnikiem. 28-letni napastnik był bezpośrednio zamieszany w samobójczą bramkę Aleksa Ławniczaka, który po centrze Tomasza Wójtowicza dał „Niebieskim” prowadzenie w inauguracyjnym meczu w Lubinie.

Do siatki nie trafił

Kilka dni później, z ŁKS-em, zanotował dwie asysty. Do siatki jednak nie trafił ani w pierwszych dwóch kolejkach, ani później w konfrontacjach z Legią, Wartą i Jagiellonią. W tej sobotniej miał świetną okazję, pudłując po dośrodkowaniu Wójtowicza. Gdyby trafił, może to Ruch wygrałby 1:0, zgarniając arcyważne punkty, a nie przyjezdni z Podlasia.

Jeśli „Niebiescy” mają zmierzać ku utrzymaniu na najwyższym szczeblu, Szczepan do wielkiego serca, ambicji, ofiarności, nieustępliwości – o czym przekonał się bramkarz Warty Adrian Lis, doznając urazu po starciu z nim – musi dołożyć też skuteczność.

– Daniel jest zawodnikiem doświadczonym, ma swoje lata, znamy jego walory i wiemy, ile nam daje jego obecność na boisku. Niekiedy nie wykorzysta jakiejś sytuacji, ale doskonale wiemy, jak absorbuje obrońców i inni nasi zawodnicy mają więcej miejsca; szczególnie wychodzi to w końcówkach spotkań – przekonuje Jarosław Skrobacz, trener Ruchu.

Wtedy się przełamał

Dla Szczepana – prywatnie kibica „Niebieskich” z Radlina – to trzeci sezon w ukochanym klubie. Nie trzeba mieć szczególnie dobrej pamięci, by nie zapomnieć, co działo się na początku zmagań w II lidze. Wtedy napastnik był krytykowany za nieskuteczność, przełamał się dopiero w 7. kolejce z Chojniczanką, łącznie przez całą jesień – choć grał regularnie – uzbierał 4 trafienia. Gdy w przerwie zimowej działacze zaprosili go na rozmowę, liczył się z tym, że usłyszy „panu już dziękujemy”. Ale nic bardziej mylnego, uzyskał kredyt zaufania, wiosną 2022 trafił do siatki 11-krotnie, a baraże decydujące o awansie do I ligi były jego popisem; w finale zaaplikował hat tricka Motorowi Lublin.

Na zapleczu ekstraklasy czekał na bramkę jeszcze dłużej, bo do 9. kolejki, kiedy zapewnił Ruchowi wygraną w Bielsku-Białej na wagę fotela lidera. Łącznie zdobył 14 bramek, w ostatnich 6 kolejkach, gdy ważyły się losy promocji do elity, drogę do siatki znalazł w 5 spotkaniach.

Trener uspokaja

– Już nieraz było tak, że Daniel rozpoczynał rundę i czekał na swoje bramki, ale w odpowiednich momentach je zdobywał, więc spokojnie – apeluje trener Skrobacz.
Kibice w Chorzowie czekają też na innego z zawodników, w którym widzą czołową postać zespołu, czyli Filipa Starzyńskiego. Na razie „Figo”, którego powrót określano mianem hitu transferowego, nie daje Ruchowi tyle, ile pewnie się spodziewano. Co mecz jest zmieniany.

– Dołączył do nas w ostatnim momencie. Zarówno my, jak i Filip, jesteśmy przekonani, że to nie było dobre. Okres przygotowawczy był latem krótki, Filip go z nami nie przeszedł i on sam wie, że jego forma fizyczna, gra na dużej intensywności, nie jest dziś jego najmocniejszą stroną. Nie mamy teraz czasu, by to poprawić. Można jedynie pracować w cyklach meczowych i czekać na przerwę reprezentacyjną.


Czytaj także:


– Wtedy będzie trochę czasu i można próbować coś zmienić. Bardzo liczę na jego umiejętności. Jest zawodnikiem o uznanej renomie. Liczę, że jeszcze będzie okres, gdy w każdym spotkaniu Filip będzie naszą wartością dodaną. Stać go na dużo lepszą grę. Trzeba cierpliwie czekać, że jego forma pójdzie w górę – mówi szkoleniowiec „Niebieskich”.
(WChał)

6000 KARNETÓW – taką barierę stałych abonamentów na mecze Ruchu przebili wczoraj chorzowscy kibice. Licznik drgnie jeszcze zapewne w październiku, gdy drużyna wróci do swojego miasta na Stadion Śląski


Na zdjęciu: Daniel Szczepan kazał czekać na swoje gole dość długo zarówno w II, jak i I lidze. Wygląda na to, że podobnie dzieje się i teraz w ekstraklasie. Pytanie, czy i tu będzie w stanie się rozstrzelać…

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus