Piast znalazł następcę Patryka Dziczka. Waleczność to nie jedyny jego atut

Transfer Sebastiana Milewskiego już na tzw. pierwszy rzut oka wygląda dobrze. Po pierwsze wszystkie kluby z ekstraklasy walczą o młodzieżowców, przez to nie jest łatwo zakontraktować takich piłkarzy. Po drugie cena ich idzie znacząco do góry. Gliwiczanie zapewnili sobie „usługi” Milewskiego za ok. 60 tys. euro, czyli naprawdę niewiele, jak za 21-latka z ekstraklasowym doświadczeniem.

Nie do przecenienia jest też właśnie fakt, że Milewski ma za sobą już jeden sezon w ekstraklasie, w którym zaliczył 23 mecze i 2 asysty. Środkowy pomocnik docelowo ma nie tylko pomóc mistrzom Polski spełnić regulaminowy obowiązek gry co najmniej jednym młodzieżowcem, ale także stanowi zastępstwo dla 20-letniego Patryka Dziczka, także pomocnika i także młodzieżowca, który jednak najpewniej tego lata wyjedzie zagranicę.

 

Szybki Piast

Dlatego w przypadku Sebastiana Milewskiego liczyła się szybkość i konkretne działanie, żeby przechytrzyć konkurencje, której nie brakowało. Już zimą piłkarzem interesowało się kilka klubów, w tym Górnik Zabrze i trener Marcin Brosz.

– Potwierdzam. Były zapytania i telefony ze strony innych ekstraklasowych klubów, ale Piast był najkonkretniejszy i szybko przekonał mnie swoją wizją – mówi nam Sebastian Milewski. – Gdy Zagłębie Sosnowiec spadło z ekstraklasy było pewne, że będę chciał nadal grać w najwyższej klasie rozgrywkowej i odejdę z zespołu. Mój menedżer szybko  nawiązał kontakt z gliwiczanami i w dwa tygodnie transfer został sfinalizowany – opowiada pochodzący z Mławy piłkarz.

 

Z piekła do nieba

Sebastian Milewski może w pewnym sensie czuć się, jakby wygrał los na loterii, bo spadkowicza zamienił na mistrza Polski.

– Faktycznie na papierze wygląda to, jakbym trafił z piekła do nieba. Mam nadzieję, że rzeczywistość będzie równie dobra. Wiem, że czeka mnie spore wyzwanie, ale tak będzie również z drużyną, bo czekają nas mecze pucharowe i walka w lidze. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że wkrótce będę miał okazje walczyć o występy w Europie, to chyba bym nie uwierzył. Taki jest jednak futbol i wiem, że muszę szybko zaaklimatyzować się w nowym miejscu i od pierwszego treningu walczyć o miejsce w składzie Piasta – przyznaje nowy zawodnik Piasta Gliwice, który wciąż nie czuje się dobrze po spadku z ekstraklasy. – To nigdy nic przyjemnego, dlatego indywidualnie także nie mogę dobrze ocenić swojego sezonu. Nabrałem więcej doświadczenia, ale wiem, że mogę grać lepiej – mówi 21-latek.

 

Pomagać w ofensywie

Sebastian Milewski mierzy 175 cm wzrostu i można znaleźć kilka podobieństw do wspomnianego wcześniej Patryka Dziczka.

– Jestem środkowym obrońcą, który jednak ma zadanie zarówno defensywne, jak i ofensywne. Dawniej skupiałem się przede wszystkim na odbiorze i grze w destrukcji, ale wiem, że muszą brać coraz większy ciężar za akcje ofensywne. Nie chcę być odbierany tylko jako typowy walczak. Chcę, żeby zapamiętano mnie też z czegoś więcej. Uważam, ze zaangażowanie, nieostawianie nogi, czy wybieganie to tylko podstawa współczesnego pomocnika, ale trzeba też dać coś więcej – podkreśla Milewski, który nie będzie kompletnym „świeżakiem” w ekipie mistrzów Polski.

– Znam tylko Patryka Dziczka i Denisa Gojkę, który wraca z wypożyczenia. Reszty nie znam, dlatego muszę na treningach zyskać ich aprobatę i uznanie. Z trenerem Waldemarem Fornalikiem czas na dłuższą rozmowę przyjdzie zapewne na początku treningów, które wznawiamy już w tym tygodniu – opowiada Sebastian Milewski.

 

Zobacz jeszcze: Czas Michala Papadopulosa w Piaście Gliwice dobiegł końca

Osiemdziesiąt i mistrzostwo

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ