Widoczna zmiana kursu

Śląsk Wrocław nie traci już bramek w ostatnim kwadransie meczu, tak jak było to w poprzednim sezonie.


W poprzednim sezonie piłkarzy Śląska Wrocław posądzano o brak koncentracji w końcówkach meczów. Potwierdzeniem tej tezy miały być liczby – drużyna z Oporowskiej w ostatnim kwadransie spotkania oraz w doliczonym czasie straciła dwanaście goli. W takich okolicznościach wrocławianie stracili bramki (i punkty) w meczach z Koroną Kielce (wynik 1:3, gol Bartosz Śpiączka), Rakowem Częstochowa (1:4, Mateusz Wdowiak), Wartą Poznań (0:2, Milan Corryn), Radomiakiem (0:2, dwa gole Maurides), Wisłą Płock (2:1, Damian Warchoł), Zagłębiem Lubin (0:3, Tomasz Pieńko), Koroną Kielce (1:1, Jakub Łukowski), Widzewem Łódź (0:1, Kristoffer Hansen), Lechem Poznań (2:1, Michał Skóraś), Piastem Gliwice (0:1, Jorge Felix) i Miedzią Legnica (4:2, Koldo Obieta).

Osiem z dwunastu straconych goli w końcówkach, to trafienia rywali po 85 minucie. Tym samym wrocławianie stracili pięć punktów, a gdyby dołożyć jeszcze cztery bramki między 75, a 85 minutą, bilans byłby jeszcze gorszy.

Krótki powrót „demona”

W bieżących rozgrywkach trend uległ zmianie i w pierwszej fazie sezonu, podopieczni trenera Jacka Magiery sami trafiają do siatki w końcówkach spotkań ligowych. Ma to również bezpośrednie przełożenie na uzyskiwane wyniki i lokatę w tabeli PKO BP Ekstraklasy. W tej chwili zielono-biało-czerwoni okupują fotel wicelidera tabeli, a ich as atutowy Erik Exposito (został wybrany piłkarzem sierpnia) przewodzi stawce najlepszych snajperów z sześcioma golami na koncie, wyprzedzając Tomasza Pekharta z Legii Warszawa i Kajetana Szmyta z Warty Poznań o dwa trafienia.


Czytaj także:


Hiszpan do tego dorobku dołoży jeszcze dwie asysty. Już wkrótce przekonamy się, czy zespół Jacka Magiery zdoła utrzymać tak wysoką formę. Cztery wygrane z rzędu to nie w kij dmuchał.

Od pierwszego meczu sezonu 2023/2024 wszyscy związani ze Śląskiem wręcz domagali się znaczącej poprawy gry w defensywie i koncentracji do ostatniego gwizdka sędziego. Tymczasem już w pierwszej kolejce „demon” odżył, ponieważ Korona Kielce strzeliła wyrównującego gola w 83 minucie spotkania. Jego autorem był Hiszpan Adrian Dalmau.

Zmiana „wajchy”

Na szczęście dla Śląska na razie był to ostatni taki przypadek w tym sezonie. W pozostałych potyczkach ligowych to wrocławianie strzelali gole w ostatnim kwadransie gry lub w doliczonym czasie. Podopieczni trenera Jacka Magiery dokonali tej sztuki już pięć razy. Biorąc pod uwagę fakt, że strzelili dwanaście bramek w ogóle, jest bardzo przyzwoitym procentem (41,66 ogólnej zdobyczy bramkowej).

Szczegółowo wygląda to tak:

  • 12.08 – Stal Mielec (1:3, Erik Exposito w 90+3 minucie, karny)
  • 20.08 – Lech Poznań (3:1, Patryk Szwedzik w 90+2 minucie)
  • 25.08 – Widzew Łódź (2:0, Aleksander Paluszek w 80 minucie)
  • 30.08 – Pogoń Szczecin (2:0, Piotr Samiec-Talar w 85 minucie)
  • 3.09 – Jagiellonia Białystok (2:1, Erik Exposito w 81 minucie, karny).

Równy krok z „Jagą”

Przy tej okazji warto przypomnieć, że Śląsk jest obecnie obok „Dumy Podlasia” (Jagiellonia strzeliła w ostatnim kwadransie gry również pięć goli, ale „tylko” w sześciu meczach). Kolejną przeszkodą, którą wrocławianie mają zamiar sforsować jest Puszcza Niepołomice. Z beniaminkiem ekstraklasy drużyna z Oporowskiej zmierzy się już w najbliższy piątek, 15 września, o godzinie 18.00 w Krakowie.


Na zdjęciu: Patryk Szwedzik (z prawej) jest jednym z tych piłkarzy Śląska, którzy zadają zabójcze ciosy w ostatnim kwadransie meczu.

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus


Tabela ekstraklasy