Czekają już 3 lata

Śląsk Wrocław przed meczem z Piastem Gliwice. Piłkarze Jacka Magiery po raz ostatni wygrali z gliwiczanami w sezonie 2020/2021.


Używając wyświechtanego sloganu, Piast Gliwice zdecydowanie „nie leży” Śląskowi Wrocław. Po raz ostatni drużyna z Oporowskiej pokonała ekipę z Gliwic przed trzema laty, konkretnie 22 sierpnia 2020 roku. Zielono-biało-czerwoni, których trenerem był wówczas Czech Viteslav Laviczka, pokonał „Piastunki” we Wrocławiu 2:0 po celnych strzałach Fabiana Piaseckiego (2 min) i Piotra Celebana (51 min.).

W rewanżu w Gliwicach, który rozegrano 6 lutego 2021 roku, gdy na ławce wrocławian wciąż siedział Laviczka, gospodarze odpłacili rywalom pięknym za nadobne, wygrywając z nimi w identycznych rozmiarach dzięki trafieniom Michała Żyry (23 min.) i Patryka Sokołowskiego (58 min). Piasta do zwycięstwa poprowadził wówczas oczywiście Waldemar Fornalik.

Duże manko

W sezonie 2021/2022 wrocławianom ani razu nie udało się zaksięgować kompletu punktów. W obu spotkaniach prowadził ich Jacek Magiera. 22 sierpnia 2021 roku wywieźli z Gliwic jedno „oczko”, remisując z gospodarzami 1:1. Piast objął prowadzenie w 66 minucie po strzale Węgra Kristophera Vidy, do wyrównania doprowadził w 94 minucie Fabian Piasecki.

We Wrocławiu na rozpalone głowy piłkarzy Śląska ich rywale wywali zimny prysznic, wygrywając w stolicy Dolnego Śląska 3:1. Gola dla zielono-biało-czerwonych strzelił Fabian Piasecki (25 min, z rzutu karnego), do zwycięstwa przyjezdnych przyczynili się Damian Kądzior (16 min), Patryk Janasik (35 min, gol samobójczy) i Kamil Wilczek (45 min). Tę datę, czyli 19 lutego 2022 roku, doskonale zapewne zapamiętał trener Magiera, dla którego był to ostatni pojedynek z Piastem w PKO BP Ekstraklasie.

W ubiegłym sezonie lejce drużyny z Oporowskiej wziął w swoje dłonie Ivan Djurdjević, ale nie miał się czym pochwalić. 16 września ubiegłego roku Śląsk wywiózł jeden punkt ze stadionu przy Okrzei, na gola Patricka Olsena w 29 minucie z rzutu karnego odpowiedział Constantin Reiner (35 min).

Stadion we Wrocławiu ponownie okazał się pechowy dla gospodarzy. 6 kwietnia br. Piast wygrał 1:0, a autorem „złotego” gola był Jorge Felix w 82 minucie spotkania.

Zmiana ról?

Teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi wydają się wskazywać, że w uprzywilejowanej sytuacji do sobotniego meczu przystąpią piłkarze Śląska. Nie chodzi tylko o atut własnego boiska, ale o miejsce w tabeli i zdobycz punktową. Piast w tej chwili traci do lidera siedem punktów, co nie jest bez znaczenia. – Mamy teraz w zespole świetną atmosferę, bardzo wysokie morale i chcemy kontynuować naszą zwycięską serię – powiedział przed najbliższą potyczką ligową pomocnik Śląska, Patrick Olsen. – W piłkę nożną zawsze gra się łatwiej, gdy nastawienie jest na odpowiednim poziomie. Teraz właśnie na takim jest, ale jestem świadomy, że przed nami jeszcze ogrom ciężkiej pracy, żeby tę dobrą grę utrzymać.


Czytaj także:


Ale oprócz dobrej atmosfery szkoleniowiec Śląska Jacek Magiera największy atut trzyma w rękawie, chociaż nie do końca. Mam na myśli fenomenalną dyspozycję strzelecką Erika Exposito. 27-letni napastnik w bieżących rozgrywkach w ośmiu kolejkach strzelił osiem bramek, do których dołożył jeszcze dwie asysty.

Hiszpan mknie nie tylko po koronę króla strzelców PKO BP Ekstraklasy, ale chciałby zostać najlepszym snajperem wśród obcokrajowców w historii Śląska. W tej chwili największym łupem bramkowym może się pochwalić Słowak Robert Pich, który łącznie strzelił dla Śląska 59 goli. Erik Exposito traci do niego 12 goli (47 trafień), za ich plecami plasują się Portugalczycy, bliźniacy Marco Paixao (34 gole) i Flavio Paixao (26 goli), zaś listę zamyka Argentyńczyk Cristian Omar Díaz (18 bramek).


Na zdjęciu: Napastnik Śląska Erik Exposito jest najgroźniejszą „trucizną” dla przeciwników.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus