Motor nie do zajechania

Klub z Lublina po 13 latach wraca na zaplecze ekstraklasy! Trener Gonzalo Feio stworzył drużynę o imponującej mentalności, czego dowód dała na finiszu sezonu, którego ukoronowaniem była seria rzutów karnych we wczorajszym finale baraży.


Stomil Olsztyn – Motor Lublin. Relacja

Niesamowita historia napisała się w tym sezonie w Motorze. – Jesteśmy niezniszczalni! – krzyczał trener Gonzalo Feio podczas środowego półfinału baraży w Kołobrzegu, gdy jego drużyna w drugiej połowie dogrywki objęła prowadzenie. Kiedy Portugalczyk od lat związany z naszym krajem przejmował lublinian, mieli na koncie najmniej punktów w II lidze, a za sobą m.in. porażkę 2:6 z sąsiadem z Puław.

Wiosną ocalił posadę

Wiosną niemal żegnał się już z klubem po scysji z prezesem Pawłem Tomczykiem, ale ostatecznie ocalił posadę, za co w mediach przetoczyła się krytyka pod adresem właściciela klubu, miliardera Zbigniewa Jakubasa. Feio był atakowany, zarzucano mu mobbing, opisywano też nocną scysję z udziałem dwóch zawodników zespołu, Łukasza Budziłka i Filipa Wójcika. Na boisku łatwiej nie było.

Dosłownie na minuty przed końcem sezonu zasadniczego Motor był poza strefą barażową, uratował się i wskoczył na 6. miejsce w końcówce spotkania z Polonią Warszawa za sprawą wyrównującej bramki Rafała Króla. W półfinale baraży do czwartej minuty doliczonego czasu przegrywał z Kotwicą. W finale potwierdził, że w tym sezonie rzeczywiście jest niezniszczalny.

Sami sobie winni

Co prawda lublinianie po I połowie prowadzili i wydawało się, że kontrolują ten mecz, ale sami podłączyli Stomil pod tlen – po prostym błędzie Przemysława Szarka z szybką kontrą wyszedł Piotr Kurbiel, a zwieńczył ją Karol Żwir. Olsztynianie, wspierani przez 4-tysięczny komplet publiczności, poczuli wiatr w żaglach.

Mieli zdecydowaną inicjatywę, lublinianie chcieli już tylko przetrwać, mając w nogach dogrywkę w Kołobrzegu, wcześniejsze emocje w stolicy, dwie dalekie podróże. Motorycznie wyraźnie ustępowali gospodarzom, którzy w środę z Wisłą Puławy rozstrzygnęli sprawę w 90 minut, grali wcześniej, no i u siebie.

Motor przetrwał do dogrywki, w niej jeszcze skomplikował sobie sprawę, gdy z drugą żółtą kartką z boiska wyleciał Sebastian Rudol. Bronił się jednak umiejętnie i szczęśliwie. Trener Stomilu Szymon Grabowski, który w 2020 roku wygrał baraże w Resovii (po dwóch seriach karnych!) robił, co mógł. Trafił ze zmianami, jego zespół ożywili Dawid Kalisz, Hubert Krawczun czy Shun Shibata.

W drugiej części dogrywki jego podopieczni poważniej już jednak lublinianom nie zagrozili, a ci w konkursie „jedenastek” byli bezbłędni. U miejscowych mylili się, uderzając nad bramką, Kurbiel i Hiszpan Caetano.


Czytaj także:


– W szczęśliwych okolicznościach udało nam się wejść do baraży, rozegrać półfinał i finał. Ale to wypadkowa naszej ciężkiej pracy, jaką wykonujemy każdego dnia.

Trenerzy dbają o każdy szczegół. W tak ważnym momencie każdy z nas wiedział, jak ma zachować się po czerwonej kartce. Cieszymy się, że po 13 latach pierwsza liga wraca do Lublina – podsumował Łukasz Budziłek, bramkarz Motoru, przed telewizyjnymi kamerami.
Wojciech Chałupczak


Stomil Olsztyn – Motor Lublin 1:1 (0:1, 1:1), k. 1:4

0:1 – Filip Wójcik II, 37 min, 1:1 – Żwir, 67 min.

Rzuty karne: 0:1 – Król, 0:1 – Kurbiel (przestrzelił), 0:2 – Rozmus, 1:2 – Shibata, 1:3 – Wójcik, 1:3 – Caetano, 1:4 – Żebrakowski.

STOMIL: Mądrzyk – Filip Wójcik I (75. Kalisz), Waleńcik, Sadowski, Kubań (46. Kośmicki), Karlikowski – Florek (46. Krawczun), Spychała, Stromecki (46. Shibata), Żwir (112. Caetano) – Kurbiel. Trener Szymon GRABOWSKI.

MOTOR: Budziłek – Filip Wójcik II, Szarek, Rudol, Staszak (91. Rozmus) – M. Król (74. Kosior), Gąsior (60. Reiman), Lis, R. Król, Rybicki (60. Luberecki) – Kasprzyk (84. Żebrakowski). Trener Gonzalo FEIO.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 4500. Żółte kartki: Stromecki, Karlikowski, Shibata – Filip Wójcik II, Rudol, Lis, czerwona Rudol (101, druga żółta).


Na zdjęciu: Mecz Stomil Olsztyn – Motor Lublin udowodnił, Gonzalo Feio stworzył drużynę o imponującej sile mentalnej.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.