Los szczęścia

Tyszanie w derbach Śląska lepiej wykonywali karne i cieszyli się ze zwycięstwa.


Tauron Hokej Liga niedzielne mecze


Emocje ponad miarę

Na derbowe spotkanie do składu powrócił kapitan Filip Komorski, który pod Wawelem pauzował za karę meczu jaką otrzymał w meczu Re-Plastem Unią. Tak więc trener Andrej Sidorenko mógł powrócić do stałego ustawienia. Oba zespoły przystąpił do potyczki z animuszem, ale również z pewnym respektem. Goście na początku kilka razy zagrozili bramce Tomasa Fuczika, ale bez efektu. Gospodarze też próbowali zaskoczyć Macieja Miarkę, który po raz drugi z rzędu zagościł między słupkami JKH. W końcu Dominik Paś w 16 min strzałem po lodzie posłał krążek między parkanami Fuczika. Po stracie gola gospodarze wyraźnie się ożywili i ruszyli do przodu. 48 sek. później Ilja Korenczuk doprowadził do wyrównania. Cała sytuacja była długo analizowana na wideo, bo goście sugerowali, że Mateusz Gościński stał w polu bramkowym, ale sędziowie nie dopatrzyli się nieprawidłowości.


Tauron Hokej Liga niedzielne mecze. Czytaj także:


Druga odsłona była znacznie lepsza w wykonaniu obu zespołów. Hokeiści przestali kalkulować i zaczęli konstruować akcje, które miały przynieść gole. W 32 min Roman Rac stracił krążek w tercji rywali, Tuukka Rajamaeki podał do Dominika Jarosza, a ten posłał krążek do bramki tuż przy prawym słupku. Gdy w boksie kar przebywał Emil Bagin, gospodarze wykorzystali przewagę. Paweł Padakin zaskoczył przyzwoicie broniącego golkipera gości. Tuż przed końcem odsłony na ławkę kar powędrował Alan Łyszczarczyk i gospodarze znaleźli się w kłopocie. Gospodarze potrafili się wybronić, a potem rozpoczął się twardy bój o każdy centymetr lodu. W 53:23 min Jaromersky otrzymał karę 5 min, a potem dolaczył do niego Bartosz Ciura. Tyszanie byli w powaznych opałach, ale zdołali utrzymać remis. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a karne bezbłednie wykonali: Jeziorski, Turkin i Padakin, zaś goście zaliczyli trzy pudła: Arraka, Kolusza i Urbanowicza.

GKS TYCHY – JKH GKS JASTRZĘBIE 3:2 (1:1, 1:1, 0:0, 0:0) po karnych (3-0)

0:1 – Paś – Wajda – Urbanowicz (15:47), 1:1 – Korenczuk – Gościński – Pociecha (16:35), 1:2 – Jarosz – Rajamaeki (31:02), 2:2 – Padakin – Kaskinen – Turkin (34:09, w przewadze), 3:2 – Jeziorski (karny).

Sędziowali: Michał Baca i Paweł Kosidło – Maciej Byczkowski i Michał Kłosiński. Widzów 2000.

GKS: Fuczik; Jaśkiewicz – Kaskinen, Pociecha – Bizacki, Bryk – Jaromersky, Ciura; Mroczkowski – Rac – Łyszczarczyk (2), Jeziorski – Komorski – Padakin, Korenczuk – Turkin – Gościński, Marzec – Galant (2) – Krzyżek, Ubowski. Trener Andrej SIDORENKO.

JKH: Miarka; Wajda – Kostek, Kolusz – Viinikainen (2), Martiska – Górny, Kamieniew (2) – Bagin (2); Paś – Starzyński – Urbanowicz, Rajamaeki – Spirko – Arrak, Pelaczyk – Jarosz – Kiełbicki, R. Nalewajka – Freidenfelds – Bernhard. Trener Robert KALABER.

Kary: GKS – 4 min, JKH – 6 min.

Włodzimierz Sowiński


Rajdy Cracovii

O rozstrzygnięciu w małopolskich derbach zadecydowała druga tercja, w której Cracovia zdecydowanie przycisnęła i strzeliła aż 3 gole. Wynik otworzył ładnym, mierzonym strzałem w długi rg Lundgren, a na 2:0 dla przyjezdnych podwyższył Brynkus, który wykorzystał niepewną interwencję Lundina. Golkiper Lundin nie miał najlepszego dnia. Po raz trzeci skapitulował po świetnej solówce, którą zaprezentował Raszka. Unia zmniejszyła straty na początku III odsłony, ale później Cracovia kontrolowała wynik. A na dodatek podwyższyła prowadzenie. Latal pozazdrościł koledze z zespołu i zdobył gola po indywidualnym rajdzie.

Re-Plast Unia Oświęcim – COMARCH Cracovia 2:4 (0:0, 0:3, 2:1)

0:1 – Lundgren – Berling (27:32), 0:2 – Brynkus – Vildumetz – Bezwiński (33:02), 0:3 – Raszka – Żurek (38:47), 1:3 – Heikkinen – Uimonen (41:19), 1:4 – Latal – Krenzelok – Raszkaq (55:52), 2:4 – Ackered – Djukow – Kowalówka (58:10).

Sędziowali Bartosz Kaczmarek i Marcin Polak oraz Michał Żak i Wiktor Zień. Widzów 1800.

UNIA: Lundin; Djukow – Ackered, Uimonen – Valtola, Jakobsons – Bezuszka, M. Noworyta (2); Kaleinikovas – Olsson Trkulja – Sadłocha, Karjalainen – Heikkinen – Ahopelto, Kowalówka – Krzemień – Denyskin, Sołtys – Dudkiewicz (2) – Prusak (2). Trener Nik ZUPANCZICZ.

CRACOVIA: Krasanovsky; Żurek – Jeżek, Krenzelok – Younan, Kunst – Motloch, Bieniek (2) – F. Kapica; Vildumetz – Raszka – Latal (2), Sawicki – Berling – Lundgren, Brynkus – Bezwińśki – Kasperlik, Mocarski – Wróbel (2) – Sterbenz. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Unia – 6 min, Cracovia – 6 min.


Punkty cieszą

Pprzewaga była po stronie obrońcow tytułu mistrzowskiego z Katowic, ale o korzystny rezultat trzeba im było walczyć do końca. Zespół GKS-u wystąpił bez kontuzjowanego Mateusza Bepierszcza i do pierwszej formacji został przesunięty drugi Mateusz, Michalski. Wydawało się, że zwycięstwo przyjdzie łatwo i przyjemnie. Nic z tego. Goście stawiali opór, ale gospodarzy przed wszystkim zawiodła skuteczność. Punkty cieszą, zaś jutro wyprawa do Noweg Targu na mecz z „Szarotkami” rozgrywany awansem.

(s)

GKS KATOWICE – MARMA CIARKO STS SANOK 3:1 (1:0, 1:0, 1:1)

1:0 – Iisakka – Varttinen – Hitosato (19:15), 2:0 – Olsson (30:13), 2:1 – Fus – Rybnikar – Musioł (46:54), 3:1 – Marklun – Vrttinen (56:55).

Sędziowali: Matusz Krzywda i Przemysław Gabryszak – Sławomir Szachniewicz i Eryk Sztwiertnia. Widzów 979.

GKS: Murray; Kruczek – Delmas, Koponen – Varttinen, Wanacki – Cook, Chodor – Maciaś; Michalski – Pasiut (2) – Fraszko (2), Hitosato – Monto – Isakka, Olsson (2) – Sokay (2) – Marklund, Lebek – Smal – Kowalczuk. Trener Jacek PŁACHTA.

MARMA: K. Tamminen; Lindberg – MacEachern (2), Alho – Monteleone (4), Musioł – Florczak, K. Najarek – J. Najsraek; Kivinen – S. Tamminen – Viitanen, Luusuaniemi – Ceder – K. Bukowski, Filipek – Rybnikar – Sienkiewicz, Dobosz, Fus. Trener

Kary:]- GKS – 8 min, Marma – 6 min.


Hat trick kapitana

W piątek wyglądało tak jakby w III tercji „Szarotkom” zabrakło sił, co rywal skrzętnie wykorzystał. W niedzielę z kolei niczego podopiecznym Rafała Sroki już nie zabrakło. Trener ten prowadzi zespół tymczasowo, po zwolnieniu Alexandrsa Belavskisa, bo władze klubu na razie nie znalazły zastępcy Łotysza. Sroka pozmieniał nieco w poszczególnych formacjach i to przyniosło efekt, a niekwestionowanym bohaterem został Bartłimiej Neupauer. Kapitan Podhala, który w barwach tego klubu na najwyższym poziomie debiutował 14 lat temu w wieku 18 lat, strzelił 3 gole. Co ciekawe 2-krotnie trafił w przewadze, a raz w osłabieniu i zespół z Grodu Kopernika doznał pierwszej porażki w sezonie i oddał fotel lidera.

(JK)

PZU Podhale Nowy Targ – Energa Toruń 5:2 (2:1, 1:0, 2:1)

1:0 – Baszyrow – Syty – Djumić (4:12), 1:1 – Neupauer – D. Kapica – Wronka (18:46, w przewadze), 2:1 – Worwa (19:59), 3:1 – Cichy (39:12), 3:2 – Syty – Jaworski (48:18), 4:2 – Neupauer – Wielkiewicz – D. Kapica (51:03, w przewadze), 5:2 – Neupauer – Wronka (57:01, w osłabieniu).

Sędziowali Krzysztof Kozłowski i Paweł Breske oraz Artur Hyliński i Jacek Szutta. Widzów 1000.

PODHALE: Lindskoug; Mrugała – J. Michalski (2), Kudzin – Załamaj, Słowakiewicz (2) – Horzelski, Paranica; Wronka – Lorraine – Wielkiewicz, Themar – Cichy – Szczechura, D. Kapica – Neupauer – Worwa, Bochnak – Saroka – Kamiński. Trener Rafał SROKA.

TORUŃ:]Ekholm Rosen; Kurnicki – Thyni Johansson, Zieliński – Behm, Gimiński (2) – Jaworski, Schafer; Baszyrow (2) – Syty – Djumić (2), Tiainen – Larionovs – Pauliny (2), Kogut – Fjodorovs (2) – Jaakola, Napiórkowski – Maćkowski – M. Kalinowski. Trener Juha NURMINEN.

Kary: Podhale – 6 min (w tym 2 min. tech.), Toruń – 10 min.



Na zdjęciu: Tauron Hokej Liga niedzielne mecze dostarczyły sporo emocji. Trafienie Bartłomieja Jeziorskiego zadecydowało o wygranej gospodarzy.
Fot. Łukasz Soabla/PressFocus.pl