Francuzi pamiętają

„Trójkolorowi”, którzy bardzo pewnie kroczą po awans na Euro 2024, zmierzą się z Grekami. Mają im coś do udowodnienia za… Euro 2004.


Tylko raz w historii reprezentacja Francji mierzyła się z Grecją w eliminacjach mistrzostw Europy. Miało to miejsce w pierwszej edycji mistrzostw „Starego kontynentu”, jesienią 1958 roku. „Trójkolorowi” byli wówczas trzecią drużyną świata i w pierwszej rundzie eliminacji (grano dwumecz) rozbili Greków aż 7:1. Gole strzelali piłkarze polskiego pochodzenia, Raymond Kopa i Thadee Cisowski, a także król strzelców mundialu z 1958 roku, czyli Just Fontaine. Francja, rzecz jasna, awansowała dalej, a później – przez wiele lat – nie grała z Grecją meczu o stawkę. Aż do 2004 roku i mistrzostw Europy, tak bardzo pamiętnych dla Greków, w Portugalii. W ćwierćfinale „Les Bleus” dominowali. Cóż jednak z tego, skoro Angelos Charisteas strzelił bramkę po stałym fragmencie gry i to zespół Otto Rehhagela awansował do półfinału. Co ciekawe, działo się to tuż po tym, jak pierwszy poważny sukces w karierze trenerskiej odniósł Didier Deschamps, obecny szkoleniowiec reprezentacji Francji. Właśnie w 2004 roku dotarł z Monaco do finału Ligi Mistrzów, który przegrał z FC Porto.

W miniony piątek Francuzi „odbębnili” mecz z Gibraltarem. Wygrali 3:0, ale nie zachwycili. Nie musieli, bo dla nich eliminacje do Euro powinny być spacerkiem. Co innego dla Greków, których na dwóch poprzednich turniejach nie było. Zespół a stoczył zażarty bój z Irlandią i wygrał 2:1.

– Za nami bardzo ciężki mecz, a przed nami jeszcze cięższy. Tutaj nie trzeba mówić, z kim gramy powiedział Poyet, selekcjoner reprezentacji Grecji.

Francuzi nie przegrali meczu eliminacji Euro u siebie od 2010 roku, kiedy to – na Stade de France – sensacyjnie ulegli Białorusi.


Czytaj także:


– W meczu z Gibraltarem strzeliliśmy tylko 3 gole, a mogliśmy 5 lub 6 – powiedział po ostatnim spotkaniu Didier Deschamps, selekcjoner reprezentacji Francji.

– W poniedziałek musimy zrobić dużo więcej, by wygrać z Grecją. Na pewno czeka nas trudniejszy mecz. Wiemy też, że czekać na nas będzie komplet publiczności na Stade de France. Musimy uważać, ale zrobimy wszystko, by kontynuować dobrą passę w tych eliminacjach – powiedział Deschamps.

Olivier Giroud z Gibraltarem strzelił 54. gola w drużynie narodowej. Napastnik Milanu rekordzistą pod względem liczby strzelonych bramek dla reprezentacji Francji został podczas mundialu w Katarze, a konkretnie dokonał tego w meczu z Polską. Dziś z kolei gracz ten może stać się trzecim piłkarzem pod względem liczby występów w barwach „Les Bleus”. Ma na swoim koncie 123 mecze i w piątek właśnie zrównał się z Thierrym Henrym. W starciu z Grecją może go zatem wyprzedzić. Dzisiejszy mecz szczególny będzie również dla… sędziego. Otóż po raz ostatni międzynarodowe spotkanie poprowadzi kontrowersyjny hiszpański arbiter, Antonio Mateu Lahoz. Sędzia ten niedawno pożegnał się, po 16 sezonach, z La Liga, a teraz ostatni raz sędziować będzie w rozgrywkach UEFA.


Na zdjęciu: Olivier Giroud w zeszłym roku wyprzedził Thierry’ego Henry’ego pod względem liczby strzelonych bramek dla reprezentacji Francji. Teraz wyprzedzi go pod względem liczby występów.
Fot. Global Images/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.