Ligowiec. Eksplozja nastolatka

Dawid Drachal eksplodował. A konkretnie jego talent. Trener Wojciech Łobodziński miał przysłowiowego nosa, ściągając latem ubiegłego roku 17-letniego Dawida Drachala do Miedzi Legnica. Nastolatek rozegrał wówczas 16 meczów w ekstraklasie i strzelił jednego gola z Cracovią.


Jego notowania gwałtownie poszły w górę. Stał się łakomym kąskiem dla bogatszych klubów niż „Miedzianka”, ostatecznie ten „przetarg” wygrał Raków Częstochowa, płacąc za zawodnika 600 tysięcy euro.

Najpierw „zamrażarka”

Byłem przekonany, że w takim otoczeniu wychowanek Broni Radom błyskawicznie rozwinie skrzydła, tymczasem sztab aktualnego mistrza Polski długo trzymał go w „zamrażarce”. Europejskich pucharów nie powąchał, w rozgrywkach ligowych grał tyle, co kot napłakał. Do meczu z Ruchem Chorzów miał trzy rozegrane mecze i 152 minuty spędzone na boisku. W spotkaniu z „Niebieskimi” eksplodował, a hat-trick w ciągu zaledwie 23 minut mówi sam za siebie. Niedzielną kanonadą skopiował wyczyn Vladislavsa Gutkovskisa sprzed roku. Były napastnik… Rakowa 5 listopada 2022 roku strzelił trzy gole Wiśle Płock.


Czytaj także:


Skoro mowa o Rakowie, to kilka słów wypada poświęcić jego przeciwnikowi. Trener jedenastki z Cichej Jarosław Skrobacz był tak wstrząśnięty postawą swoich obrońców jak sprzedawca ryb, któremu zaproponowano skrzynkę stęchłych dorszy. Ale jakie mogły targać nim uczucia, skoro linia obrony Ruchu przypominała osobę z anoreksją? Zresztą 56-letni szkoleniowiec przyznał, że „gole straciliśmy w sposób, który – delikatnie mówiąc – nie przynosi nam chluby. To nie Raków przyczynił się do strzelenia tych bramek, tylko – niestety – my.

To była pokazówka

O festiwalu strzeleckim Pogoni Szczecin jest mowa w innym miejscu, ale trzeba docenić pokazówkę Kamila Grosickiego i spółki. „Portowcy” swoim przeciwnikom rozrywkę, przy której łamanie kołem to dziecinna igraszka. A przecież urządzili sobie festiwal strzelecki na boisku przeciwnika. Grając przeciwko Pogoni ich przeciwnicy powinni – zawsze i wszędzie – mieć zakodowane z tyłu głowy, że jeżeli zapraszasz na herbatę tygrysa szablozębnego, nie dziw się potem, jeżeli cię skonsumuje

Trener „Pasów” Jacek Zieliński po końcowym gwizdku arbitra miał prawo poczuć się jak koneser malarstwa, któremu zamiast obrazu Vincenta van Gogha przysłano pocztówkę z wakacji. Dla mnie trener Zieliński zasłużył na najwyższą notę w swoim zespole, nazywając rzeczy po imieniu. „Mogę tylko przeprosić kibiców za to, co musieli przeżywać podczas tego meczu – powiedział „Zielu”. – Im ciszej nad tą trumną, tym lepiej”. Nic dodać, nic ująć.

Kiedy wyhamują?

Cały czas zastanawiam się, kiedy wyhamuje Śląsk Wrocław. Wszystkim wydaje się – słusznie – że w lwiej części wyniki zespołu są uzależnione od dyspozycji Erika Exposito, ale nawet słabsza dyspozycja Hiszpana nie pozbawiła wrocławian wygranej z Piastem Gliwic. Żeby jednak nie było niedomówień i wątpliwości – Exposito miał asystę przy bramce Nahuela, więc wniósł wkład w zwycięstwo swojego zespołu. Skromniejszy niż zazwyczaj, ale zawsze.

Tak po ludzku żal mi Górnika Zabrze, którego jednego punktu w stolicy pozbawił jego kapitan, Erik Janża. W doliczonym czasie gry Słoweniec dał się ograć Pawłowi Wszołkowi jak dziecko w piaskownicy i nieszczęście gotowe.


Na zdjęciu: Dawid Drachal eksplodował. Pomocnik Rakowa był niekwestionowanym bohaterem minionej kolejki.

Fot.Łukasz Laskowski/PressFocus