Idą w odpowiednim kierunku

Rekord frekwencji, trener miesiąca i współlider tabeli. Zagłębie Lubin notuje bardzo dobre wejście w nowy sezon i z optymizmem patrzy w przyszłość.


W ostatnich latach nikt szczególnej uwagi na „Miedziowych” nie zwracał. W sezonie 2015/16 udało im się zakończyć sezon na najniższym stopniu podium, co w efekcie poskutkowało grą w europejskich pucharach, gdzie do grupy co prawda nie doszli, ale wyeliminowali m.in. uznanego Partizana Belgrad. Poza tym jednak Zagłębie stało się przykładem ekstraklasowego przeciętniactwa, kończenia w środku tabeli, większych czy mniejszych kłopotów. Nader wszystko o lubinianach mówiono jednak w kontekście marnowanego potencjału, bo, jak przecież wiadomo, z racji obecności KGHM na problemy finansowe klub ten narzekać nie może. Z plusów na pewno należało wymienić świetne szkolenie młodzieży, jedno z najlepszych w Polsce, ale poza tym Lubin ogarnęła nijakość.

Drużyna z charakterem

Końcówka poprzedniego sezonu była na Dolnym Śląsku wyjątkowo nerwowa. Spadkiem był zagrożony zarówno wrocławski Śląsk, jak i właśnie Zagłębie. Ostatecznie obu ekipom udało się uratować ekstraklasę, choć jednocześnie jasne stało się, że lato należy spędzić pracowicie. O ile w stolicy historycznego regionu było z tym różnie, o tyle w Lubinie działano spokojnie, poza błyskami fleszy, bez nerwów. W klubie dzięki temu mogli się wykazać. Początek bieżącego sezonu pokazuje, że wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce i – jak na razie! – Zagłębie może być zadowolone.

Najważniejsza jest oczywiście strona sportowa. Trzy kolejki to żadna weryfikacja, co pokazała zresztą w zeszłym sezonie Wisła Płock, która wystartowała jak chart na polowaniu, ale koniec końców zanotowała spadek. „Miedziowi” powinni wyciągnąć od niej lekcję, by aktualną dyspozycję potraktować jako fundament do dalszego progresu i stabilizacji. Jak na razie jest 7 punktów na koncie, tyle samo co Lech Poznań, którego zresztą Zagłębie mogło w ostatni weekend pokonać. Rywal przegrywał, grał w osłabieniu, nie prezentował swojej najlepszej twarzy – lecz skończyło się tylko na remisie. Imponujące były z kolei dwa wcześniejsze spotkania Zagłębia. Lubinianie rozegrali dość słabe pierwsze połowy z Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław, schodząc do szatni przegrywali, ale w obu przypadkach odwrócili losy rywalizacji i zwyciężyli. To pokazało charakter, na którego brak tak bardzo narzekano w kontekście zespołu w minionych rozgrywkach.

„King” wyróżniony

Nie sposób tutaj nie docenić zasług trenera Waldemara Fornalika. Kadra Zagłębia nie jest przecież zła, ale trzeba było dotrzeć do piłkarzy, odpowiednio ich ułożyć i znaleźć recepturę na właściwą mieszankę młodości z doświadczeniem. „Kingowi” się to udało, w efekcie czego po raz ósmy w swojej karierze został wybrany trenerem miesiąca ekstraklasy. Zrównał się w liczbie tych wyróżnień z aktualnym rekordzistą, Markiem Papszunem. Szkoleniowiec, który w meczu ze Śląskiem po raz 500. prowadził drużynę w spotkaniu na szczeblu ekstraklasy, zgarnął w głosowaniu 10 z 18 możliwych głosów.

W klubie poprawili także marketing, angażują się w różne akcje np. charytatywne. Starają się też dotrzeć do młodszych osób, pokolenia „Z”, czyli tego urodzonego w latach 1995-2012. Temu miało służyć chociażby zaprojektowanie nowych strojów zespołu, bardziej jaskrawych, które nie wszystkim przypadły do gustu. Przed początkiem rozgrywek szefostwo zapowiadało, że liczy na wzrost średniej frekwencji na stadionie o ok. 2 tysiące, a trzeba przyznać, że akurat ten aspekt był mocno kulejącym w Lubinie w ostatnich latach. Stadion przy Skłodowskiej-Curie najczęściej świecił pustkami, a w poprzednim sezonie średnie zapełnienie wyniosło mniej niż 6 tysięcy osób, przy pojemności ogólnej przekraczającej lekko 16 tysięcy. Na 10 z 17 spotkań u siebie „Miedziowych” oglądało mniej niż 5 tysięcy osób. Chciano to zmienić. Sprawić, aby każde spotkanie Zagłębia było lokalnym świętem, w większym stopniu zaangażować kibiców. W starciu z Lechem udało się to w stopniu wręcz historycznym.

Prawie komplet

Mecz przyjaźni z trybun obejrzało 15 813 widzów, co oznacza, że do kompletu zabrakło ledwie 200 fanów. To ponad 3 tysiące więcej niż wynosił dotychczasowy rekord frekwencyjny stadionu, także z Lechem, w kwietniu 2018 roku. Oczywiście dużą w tym zasługę mieli przyjezdni z Poznania, których zjawiło się na Dolnym Śląsku ok. 3 tysiące, lecz nawet bez nich rekord zapewne zostałby pobity. To krok w dobrą stronę, choć oczywiście wątpliwe, aby w najbliższym domowym meczu z Puszczą Niepołomice wynik był zbliżony. Warto jeszcze dodać, że spotkanie z Ruchem Chorzów obejrzało 8 763 fanów, z czego tysiąc stanowili przyjezdni z Górnego Śląska.


Czytaj także:


– Nie mówiliśmy w szatni o tym rekordzie, ale wszyscy wiedzieli, że to będzie mecz z pełną publicznością. Cieszymy się, że to miało miejsce. Nasi kibice mogą być oczywiście rozczarowani wynikiem, ale myślę, że byli usatysfakcjonowani poziomem tego meczu – zauważył trafnie [Waldemar Fornalik]. Całość tego, co dzieje się aktualnie w Zagłębiu Lubin, może się podobać. Ci, którzy typowali ten zespół jako potencjalnego czarnego konia rozgrywek, zacierają ręce, choć oczywiście na wszystko to należy patrzeć z dużą dawką spokoju i pokory. Na ten moment „Miedziowi” mogą się jednak podobać.


NAJWYŻSZA FREKWENCJA NA STADIONIE W LUBINIE

  • 15 813 Zagłębie – Lech Poznań 6.08.2023
  • 12 721 Zagłębie – Lech Poznań 20.04.2018
  • 12 369 Zagłębie – Śląsk Wrocław 28.04.2013
  • 12 310 Polska – Gruzja 10.08.2011
  • 12 155 Zagłębie – Lech Poznań 5.08.2011

1 MILION euro zapłacił AC Milan za Mateusza Skoczylasa, urodzonego w 2006 roku pomocnika Zagłębia Lubin. Piłkarz nie zdążył jeszcze nawet zadebiutować w pierwszej drużynie „Miedziowych”, a Europie dał się poznać na ostatnich mistrzostwach kontynentu w kategorii U-17, gdzie Polacy dotarli do półfinału.


Liczy na coś więcej

Zagłębie ogłosiło, że jego nowym zawodnikiem został Mateusz Wdowiak, który przez ostatnie 2,5 roku reprezentował barwy Rakowa Częstochowa. O tym ruchu mówiło się już od kilku tygodni, ale 26-latek zdążył jeszcze zagrać 3 mecze w zespole aktualnego mistrza Polski. Skrzydłowy ma na swoim koncie 206 spotkań na poziomie ekstraklasy, z czego większość zaliczył w swoim macierzystym klubie, Cracovii. – To ciekawe wyzwanie. Zagłębie jest klubem, który na pewno liczy na coś więcej niż dotychczas i mam nadzieję, że mu w tym pomogę. Widzę tutaj duży potencjał i myślę, że wspólnie go wykorzystamy – powiedział Wdowiak.


Na zdjęciu:: Zagłębie Lubin ma dobre wejście w sezon. Piłkarze Waldemara Fornalika w nowych, bardziej charakterystycznych strojach zremisowali z Lechem Poznań przy rekordzie frekwencji swojego stadionu.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus


Tabela ekstraklasy