Bez rozgrzewki. Hydra korupcji odrasta – zawsze

Nicola Zalewski, piłkarz AS Roma i reprezentacji Polski, stał się obiektem dość szczególnego ataku, polegającego na upowszechnianiu oskarżeń pod jego adresem, że bawi się w ustawianie wyników meczów za pośrednictwem bukmacherów.


Oczyścił się dość szybko i łatwo, zagroził nawet tym, którzy rozpowszechniają takie informacje na jego temat, że poda ich do sądu, padła nawet kwota domniemanego żądania odszkodowawczego – 10 mln euro. Abstrakcyjnie dużo, ale pewnie nie tylko dlatego oskarżyciele rychło się wycofali (bo się pomylili? dali się komuś wprowadzić w błąd?), sprawa jednak przyschnąć nie chce.

Problem jest

Może i dobrze, bo problem jest. Wybucha raz po raz z nową siłą, często w Azji (albo w Azji ma swoje źródła), w bardzo różnych dyscyplinach sportu, również indywidualnych, jak na przykład tenis, które być może są łatwiejszym obiektem do „wynikowej manipulacji”, bo dotyczą jednego czy dwóch ludzi, a nie – jak w dyscyplinach zespołowych – gdzie elementów układanki z założenia musi być więcej.

Sport z czystością zawsze miał kłopot. Głównie dlatego, że chodziło (chodzi) o pieniądze, no i za zwycięstwem – obojętnie w jaki sposób osiąganym – kryje się prestiż, sława, zaspokojenie miłości własnej. Jak – niekoniecznie bardzo głęboko – pogrzebie się w książkach historii sportu poświęconych, to znajdzie się dziesiątki przypadków, że ktoś coś gdzieś dla rozmaitych celów skręcił.

W samej tylko Polsce można byłoby sięgnąć do czasów międzywojnia. Jednak znacznie historycznie bliższa jest nam dekada lat dwutysięcznych. Wtedy to różne cuda „cała Polska widziała”, ale niewiele mogła; co najwyżej śmiać się przez łzy. Dopiero wyznania Piotra Dziurowicza i policyjne akcje podjęte dzięki tym informacjom ruszyły z posad korupcyjną machinę. Odbyły się dochodzenia, procesy, zapadły wyroki skazujące. Dzisiaj dzięki temu w polskiej piłce jest czyściej lub przynajmniej względnie czysto. Ale czy ktoś z całą pewnością zaręczy, że pewne rzeczy nie dzieją się na zasadzie „wicie, rozumicie”?

Więzi telefoniczno-fryzjerskie

Specyfika ówczesnej korupcji w Polsce sprowadzała się do tego, że była oparta o rozległe więzi telefoniczno-fryzjerskie. Konkretnie o zasadę, że „tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić”. W każdym razie na pewno za tym nie stały firmy bukmacherskie, bo dopiero wchodziły w fazę raczkowania na polskim sportowym rynku. Skądinąd trudno nie pamiętać wojenek, które toczyły się na różnych frontach w związku z tak zwaną ustawą hazardową. Za jej sprawą niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej – jako jej lobbiści – utracili twarze, stanowiska i siłę przebicia.


Czytaj także:


Firmy bukmacherskie oberwały przy tym rykoszetem i dopiero przed kilkoma laty z takim przytupem weszły do naszego kraju. I rozwijają się mocno i szczęśliwie, bazując w wymiarze reklamowym na powszechnie znanych twarzach – Zbigniewa Bońka, Jerzego Dudka, Sławomira Peszki, by o niektórych dziennikarzach nie wspominać. Ponadto firmy te są przyklejone już do każdego klubu sportowego, w związku z czym zakładamy, że mocno je wspomagają.

Trzeba przyjąć – naiwnie? – że odbywa się to z poszanowaniem wszystkich sportowych reguł, z tą naczelną – czyli czystością – i w związku z tym nigdy nie będziemy mieli kłopotów, jakich właśnie doświadczają we Włoszech.

Hydra korupcji odrasta

Ostrożności więc nigdy dość, bo – jak się rzekło – przypadków przekrętów w sportowym świecie wciąż nie brakuje. Z tej perspektywy nieustannie warto zadawać pytanie, czy wszechobecność bukmacherki w sportowym świecie to dla niego zbawienie czy obciążenie? Bo sport wtedy jest sportem, kiedy rywalizacja odbywa się w duchu fair play. Kiedy od tegoż ducha odchodzi, staje się reżyserowaną fikcją, słabym cyrkiem, przedstawieniem o wartości i znaczeniu żenującego bubla. Czyli czynnikiem niszczącym.

Patrzmy więc na Włochy, na to, co się tam dzieje; a konkretnie, czy dzieje się tam pod względem czystości dobrze czy źle. A to dlatego, że hydra korupcji zawsze będzie odrastać i się rozprzestrzeniać. Rzecz w tym, czy będziemy ją odcinać od razu, czy pozwolimy się jej rozwinąć do rozmiarów monstrum.


Na zdjęciu: Hydra korupcji odrasta? Nicola Zalewski nie ma z tym nic wspólnego.

Fot. Andrea Staccioli/Insidefoto/SIPA USA/PressFocus