Beniaminek się postawił

Tomasz Tułacz najpierw przedłużył kontrakt, a potem mógł z dumą obserwować, jak niepołomiczanie nie pozwalają przygotowującym się do batalii w Wiedniu „wojskowym” rozwinąć skrzydeł.


Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem beniaminek z Niepołomic poinformował o przedłużeniu kontraktu z Tomaszem Tułaczem. Szkoleniowiec, który prowadzi Puszczę od 2015 roku, świętując z nią awanse do I ligi i ekstraklasy, związał się z klubem umową aż do 2027 roku. Przed pierwszym gwizdkiem na murawie stadionu Cracovii odebrał od działaczy koszulkę z numerem właśnie 2027. Został nagrodzony przez imponującą 5,5-tysięczną publikę gromkimi brawami.

– To coś nienormalnego, że polski trener dostaje czas tylko wtedy, gdy jest dobrze. Pamiętam doskonale swój pierwszy mecz z Wisłą Puławy, wyrównującego gola strzelił nam Jarosław Niezgoda. Minęło 8 lat, a nadal mam pełne zaufanie i nadal dobrze współpracujemy z zawodnikami, osobami zarządzającymi. Chcę podziękować osobom , z którymi miałem przyjemność działać tyle lat i które doprowadziły Puszczę do takiego miejsca. Wszyscy powinni mieć satysfakcję i poczucie superwykonanej pracy – mówił Tułacz.

Na początku pobytu w Niepołomicach trudno mu zapewne było przypuszczać, że kiedyś jego drużyna będzie walczyła jak równy z równym z Legią. To ona jako pierwsza wyszła na prowadzenie, gdy w zamieszaniu po stałym fragmencie gry piłkę głową zgrał Kamil Zapolnik, a do siatki skierował z bliska Łukasz Sołowiej.

Dla doświadczonego stopera musiał to być szczególny moment. Przed rokiem był namawiany na powrót w rodzinne strony i rolę nestora w młodym zespole III-ligowych rezerw Jagiellonii Białystok. W niedzielę prezentował się bardzo solidnie w ekstraklasie na tle zdobywcy krajowego pucharu i superpucharu.


Zobacz także relacje z pozostałych meczów 4. kolejki:


Legia wyrównała szybko za sprawą Josue. Z rzutu wolnego wstrzelił piłkę w pole karne i choć nikt nie przeciął toru jej lotu, to i tak zaskoczony Kevin Komar nie dał rady skutecznie interweniować. W II połowie był za to czujny i zrehabilitował się, gdy dwukrotnie usiłował pokonać go Marc Gual.

– Zaczęliśmy sezon tak, jak kończyliśmy pierwszą ligę. Chcieliśmy grać odważnie, ryzykownie. Niestety, ekstraklasa nas zweryfikowała i uznaliśmy, że to, co dało nam awans do ekstraklasy, nie zapewni nam utrzymania. Po dwóch meczach przegrupowaliśmy się i na razie jestem zadowolony z efektów, bo w kolejnych dwóch zdobyliśmy 4 punkty – przyznawał szkoleniowiec Puszczy, życząc zarazem powodzenia Legii w czwartkowym meczu w Wiedniu w eliminacjach LKE.

(WChał)

Puszcza Niepołomice – Legia Warszawa 1:1 (1:1)

1:0 – Sołowiej, 26 min (asysta Zapolnik), 1:1 – Josue, 34 min (wolny).

PUSZCZA: Komar – Mroziński, Craciun, Sołowiej, Jakuba – Serafin, Stępień – Cholewiak (78. Hajda), Walski (60. Majchrzak), Pięczek (61. Siemaszko) – Zapolnik (61. Mesanović). Trener Tomasz TUŁACZ. Rezerwowi: Piechota, Tomalski, Bartosz, Koj, Kidrić.

LEGIA: Hładun – Jędrzejczyk (46. Kun), Augustyniak, Ribeiro – Wszołek (46. Pekhart), Slisz, Celhaka, Baku – Josue 6 (80. Elitim), Muci (65. Gual) – Rosołek 3 (75. Strzałek). Trener Kosta RUNJAIĆ. Rezerwowi: Tobiasz, Sokołowski, Kapustka, Rose.

[Sędziował] Jarosław Przybył (Kluczbork). Asystenci: Krzysztof Myrmus (Skoczów), Damian Rokosz (Katowice). Widzów 5313. Żółte kartki Zapolnik (51. faul), Jakuba (73. faul), Stępień (74. faul), Hajda (80. faul), Craciun (87. faul) – Jędrzejczyk (42. faul), Rosołek (72. faul).

Czas gry – 99 min (48+51).
Piłkarz meczu – Łukasz SOŁOWIEJ.


Na zdjęciu: Beniaminek z Niepołomic stoczył bardzo zacięty bój z Legią, która oczywiście nie poprawiła sobie humorów przed rewanżem z Austrią Wiedeń…
Fot. Norbert Barczyk / PressFocus