Bez rozgrzewki. Wspomnienia schowane w Spodku

To były jeszcze te czasy, kiedy śląskie środowisko dziennikarskie było w pewnym sensie zintegrowane. Wiadomo było, kto jest skąd, czy lubi piwo czy jest abstynentem, a w sumie kiedy chciało się ze sobą spędzać czas. Jednym z tego przejawów było funkcjonowanie złożonej ze śląskich żurnalistów piłkarskiej drużyny, która jeździła to tu, to tam, by sobie pograć.


A dzięki temu, że bardzo często dołączały do nas piłkarskie i trenerskie gwiazdy, stanowiliśmy poniekąd atrakcję dla społeczności – niewielkich miast czy wsi – które nas zapraszały.

Sympatyczny przerywnik

Tak się złożyło, że pewnego wczesnojesiennego dnia 1993 roku siedzieliśmy po jednym z meczów w Radlinie w towarzystwie m.in. Huberta Kostki. Ponieważ panowała wówczas w Niemczech moda na halowe turnieje piłkarskie, pan Hubert zadał – i sobie, i pozostałym kolegom siedzącym przy stole – pytanie, dlaczego takie turnieje nie odbywają się w Polsce? A nie był to jeszcze czas, że jedna drużyna z drugą niemal natychmiast po nowym roku wsiadała w samolot i udawała się albo do Turcji, albo na Cypr, albo do Hiszpanii – tak jak się to dzieje dzisiaj. Ten styczniowy czas spędzano na ogół w górach, po kolanach w śniegu (chyba wtedy jakoś obficiej padał), w mozole. Tak więc taki turniej w hali mógł być sympatycznym przerywnikiem, atrakcją nawet dla piłkarzy.

Słowa pana Huberta przez dłuższy czas nie dawały mi spokoju. A pierwszy plon zaczęły dawać, kiedy doszło do spotkania w naszej redakcji z ówczesnym szefem Spodka, Pawłem Szafrańcem, który szukał sposobów na ożywienie obiektu. My z kolei chcieliśmy zyskać prestiżowe tło dla laureatów naszych akcji – plebiscytu na „Piłkarza roku” i rankingu „Złote buty”.

Właściwie nie wiedzieliśmy wtedy, na co się rzucamy – od strony finansowej, logistycznej, kibicowskiej, bezpieczeństwa… Wykazaliśmy też swego rodzaju naiwność zakładając, że same mecze nie dadzą rady wypełnić trybun. Dlatego oprócz Górnika Zabrze, Ruchu Chorzów, GKS-u Katowice, Legii Warszawa i ŁKS-u Łódź, zaprosiliśmy także bardzo wówczas popularną grupę De Mono. W ten sposób powstał projekt nazwany „Futbol i muzyka”. Późniejszy wniosek? Wielotysięczny tłum pojawił się głównie dla piłkarzy.

Frajda nie tylko dla piłkarzy

Chyba poruszyliśmy wyobraźnię środowiska… Do drugiej edycji w – 1995 roku – dołączył Zbigniew Boniek i jego firma „Go and Goal”. W perspektywie kolejnych myśleliśmy już o odejściu od nawierzchni parkietowej na rzecz sztucznej trawy, zmianie band z drewnianych na plastikowe… Dobiegły nas informacje o zainteresowaniu udziałem w turnieju drużyn ze Szwajcarii i Holandii. Okazało się, że występ w Spodku, przed wielotysięczną publicznością, to prestiż i frajda nie tylko dla polskich piłkarzy.

Wszystko – plany i marzenia – sypnęło się w roku 1998. Osiem drużyn, pełna hala i… „kibicowska siekierezada”. Niewątpliwie w dużej mierze napędzona przez wydarzenia w Słupsku (śmierć na skutego pobicia przez policjanta 13-letniego chłopca po meczu koszykarskim), poprzedzające o tydzień turniej w Spodku i wywołujące ogromne napięcie w całym kraju. Padliśmy – jako organizatorzy – ofiarą tego wszystkiego, w tym atmosfery stworzonej przez… media. Także zmian w szefostwie śląskiej policji, która – jak się z ówczesnej perspektywy wydawało – zachowała się nader pasywnie.

I to był właściwie koniec piłkarskiej zabawy w Spodku. Jeszcze rok później, przy totalnych obostrzeniach w sprawach bezpieczeństwa i wywindowaniu cen biletów na niebotyczny poziom, zagraliśmy jeszcze raz. Ostatni…

No i pięknie

Wspomnienia te wywołane zostały informacją, że w styczniu 2024 roku ma się odbyć w Spodku turniej. Konkretnie z udziałem Górnika Zabrze, GKS-u Katowice, Banika Ostrawa, Podbeskidzia Bielsko Biała, ROW-u Rybnik i słowackiego klubu FK Železiarne Podbrezová. No i pięknie. Zwraca uwagę to, że organizatorzy tak dobrali skład uczestników, by ominąć wszelkie „kibicowskie kosy”. To, czego my nie dostrzegliśmy, albo w swojej naiwności wypychaliśmy, zakładając, że hala i brak nerwowości towarzyszącej walce o ligowe punkty, będą raczej sprzyjać atmosferze zabawy.


Czytaj także:


W późniejszych latach przyszło mi niejeden raz odpowiadać na (jak najbardziej oficjalne, służbowe) pytania kolegów-dziennikarzy, dlaczego wycofaliśmy się z tego przedsięwzięcia. Odpowiedź była i trudna, i łatwa. Trudna dlatego, że olbrzymi wysiłek i kapitał zostały w taki sposób zniweczone. Łatwa dlatego, że była na swój sposób oczywista: turniej zniszczyli „kibice”, którzy oczywiście kibicami nie są. Tak to zresztą „kibicom” zostało po dziś dzień; gdziekolwiek się pojawią tam sieją zniszczenie. Nie tylko w Polsce.


Na zdjęciu: W Spodku odbędzie się turniej piłkarski. Dla kibiców to dobra wiadomość. Już takie były…