Bez rozgrzewki. Bo skończy pod mostem?

Opinie o Igrzyskach Europejskich jakoś tak dziwnie nakładają się na polityczne sympatie. Czyż nie? Z jednej strony będzie cud, miód, ultramaryna, z drugiej czepianie się o wszystko.


Ci pierwsi będą mówić o świetnej organizacji, mądrym podejściu do inwestycji (głównie renowacja obiektów i ich unowocześnianie, a nie budowanie wszystkiego od nowa) i oczywiście znaczącym dorobku sportowym, bo 50 medali to nie w kij dmuchał. A w sumie ta impreza to świetna podbudowa pod organizację w przyszłości igrzysk olimpijskich.

Ci drudzy? Że to katastrofa, objawiająca się zwłaszcza fatalną frekwencją na trybunach. Zresztą zwracali na to uwagę również nasi sportowcy, ukochanych skoczków narciarskich nie wyłączając. Albo, że najgorzej wypadła lekka atletyka, mimo że rozgrywana z udziałem wielu gwiazd na Stadionie Śląskim, który miał potwierdzić relatywnie świeży status polskiej Mekki „królowej sportu”. Że cała impreza kosztowała wielokrotnie więcej niż zakładano. I że najgorzej było z jej rozpropagowaniem, bo nawet przeciętny Krakus miał o niej blade – lub żadne – pojęcie.

Generalnie dominują głosy wobec igrzysk sceptyczne. Wyrazem tego była m.in. ankieta przeprowadzona przez portal wp.pl, w której zadano pytanie: „Czy uważasz, że to dobrze, że Kraków gościł Igrzyska Europejskie?”. Zagłosowałem – nie napiszę jak – bo to był warunek zapoznania się z głosem ludu. Co zobaczyłem? Ano to, że 87 procent odpowiedziało „nie”, 13 procent „tak”. Zapewne gdyby to był inny portal, na przykład bardziej sprzyjający władzy, być może rozkład głosów byłby inny, ale czy dokładnie odwrotny?


Czytaj także piłce nożnej:


Kraków parę dobrych lat temu zrobił wstępne przymiarki do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich. Jednak by uchronić się przed zarzutem o nieliczenie się z mieszkańcami, postanowił zrobić referendum, czy do wyścigu o igrzyska w ogóle się przymierzać. Odpowiedzi były druzgocące dla orędowników tej imprezy, więc szybko z pomysłu się wycofano. Krakowski ludek nie był zresztą jedyny w swojej wstrzemięźliwości wobec tak gigantycznego przedsięwzięcia. Stanowcze „nie” wyrazili mniej więcej w tym samym czasie mieszkańcy Monachium i Sztokholmu. Jakkolwiek patrzeć – to miasta z krajów bogatych i usportowionych, a w dyscyplinach zimowych stanowiących wręcz potęgę.

Bez dwóch zdań – igrzyska olimpijskie to olbrzymie koszty, wielkie zamieszanie, gigantyczne wyzwanie logistyczne. Ludzie – jak widać – nie za bardzo chcą tego doświadczać, bo i świadomość wyzwań rośnie, i… ekologia się kłania. Zatem – jak widać – coraz mniej chętnych na największą sportową imprezę na świecie, a już na igrzyska europejskie chętnych nie ma wcale. Nie wiadomo w każdym razie, kto – po Krakowie – je zorganizuje. Tradycyjnego przekazania flagi nie było, bo nie było komu. Może być wręcz tak, że w związku z tym IE umrą w śmiercią naturalną.

Jak się rzekło, przy okazji zakończonej w niedzielę imprezy dużo mówiono o jej kosztach idących w miliardy. Może kiedyś poznamy te wydatki w szczegółach, to znaczy ze specyfikacją, ile, na co i komu. Wiemy na razie na pewno, że tanio nie było. Można to zderzyć ze słowami, które padły na antenie Polsatu Sport z ust podwójnej srebrnej medalistki IE w kajakarstwie górskim, Klaudii Zwolińskiej.


Czytaj także w kategorii FELIETONY


Brzmiało to tak: – „To nie jest najbardziej doceniana dyscyplina, a my, slalomiści, naprawdę mamy potencjał, zdobywamy medale. Liczymy się na igrzyskach olimpijskich i bardzo mnie boli, że tego się nie zauważa. Przygotowując się do zawodów w Polsce, musiałam sama wszystko opłacić, nie mam żadnego sponsora. […] Takich dyscyplin, które nie są odpowiednio doceniane, jest więcej. Nie chciałabym, żeby ktoś odebrał to jako narzekanie, bo mam najlepszą pracę na świecie, od dziecka marzyłam o tym, aby robić to, co robię. Chodzi o to, co będzie po karierze. Skończę pod mostem? Większość prywatnych pieniędzy przeznaczam na sport. Należy nam się szacunek i wsparcie”.

Zabrzmiało dramatycznie? Zabrzmiało, ale też o to chyba chodziło. I chodzi jeszcze o to, że skoro miliardy jesteśmy w stanie wydać na przedsięwzięcie co do którego jest tyle wątpliwości, to może lepiej – dysponując pieniędzmi bardziej racjonalnie – przeznaczyć na te dyscypliny, których przedstawiciele są w stanie dostarczyć nam wielu radości (m.in. na igrzyskach olimpijskich), a w których nieomal… zdycha się z głodu?

W takiej akurat sprawie referendum nie będzie potrzebne, a liczba głosów za tym, by takich sportowców jak m.in. Klaudia poważnie wesprzeć, sięgnie więcej niż 87 procent.


Na zdjęciu: Igrzyska Europejskie zakończone, ale opinie o nich są podzielone.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.