Siatkówka. Rosja, Włochy, Turcja i Azja – polskie gwiazdy mają wzięcie!

Malwina Smarzek-Godek zagra w najlepszym klubie Europy, Igor Gorgonzola Novara, a Bartosz Bednorz w rosyjskim gigancie Zenicie Kazań. W kolejce do głośnych transferów czekają już następni nasi czołowi siatkarze.


Dla fanów siatkówki nad Wisłą tegoroczna giełda transferowa, i to mimo pandemii koronawirusa, może być wyjątkowo atrakcyjna i emocjonująca. Już dawno nasze siatkarki i siatkarze nie wzbudzali takiego zainteresowania klubów z całego świata.

Ubiegły sezon był bardzo udany dla Polek. Świetne występy w Lidze Narodów i mistrzostwach Europy (4. miejsce), potwierdzone bardzo dobrą grą w klubach, spowodowały wysyp ofert dla naszych czołowych zawodniczek. Największym uznaniem cieszyła się Malwina Smarzek-Godek, najskuteczniejsza siatkarka LN. 23-letnia atakująca nie zawiodła też w klubie. Była najlepiej punktującą w Zanetti Bergamo. To przede wszystkim dzięki niej drużyna wywalczyła 7. miejsce w lidze.

Adam Starszynski / PressFocus

Nic dziwnego, że tuż po przedwczesnym zakończeniu rozgrywek Serie A Smarzek-Godek dostała propozycje z dużo lepszych klubów. Wielkie pieniądze oferowali jej m.in. szefowie klubów chińskich oraz brazylijskiego potentata Itambe Minas. Choć oferty były kuszące, Polka nie zdecydowała się na tak daleką przeprowadzkę. Zostaje w Serie A. W nowym sezonie będzie grać dla Igor Gorgonzola Novara. To jeden z najlepszych klubów w Europie. W Serie A zajął trzecie miejsce, ale za to okazał się bezkonkurencyjny w Lidze Mistrzyń.


Zobacz jeszcze: Do Zawiercia z rekomendacji byłych podopiecznych


Dla Smarzek-Godek to duży skok do przodu. Zależało jej bowiem na zespole, który wystąpi w Lidze Mistrzyń.

Na brak ofert nie narzekała też Joanna Wołosz. Nasza rozgrywająca od trzech lat jest zawodniczką włoskiego Imoco Volley Conegliano. W jego barwach dwukrotnie została wicemistrzynią Włoch, wygrała Klubowe Mistrzostwa Świata i zajęła drugie miejsce w Lidze Mistrzyń.

Tuż po zakończeniu rozgrywek Serie A pojawiły się jednak informacje, że Wołosz opuści Imoco. Według dziennikarza Gian Luki Pasiniego zainteresowane nią było Eczacibasi VitrA Stambuł. Turcy szukają zastępstwa za Amerykankę Carli Lloyd i nasza rozgrywająca świetnie pasowała do tej roli. Zespół z nową rozgrywającą chciałby wrócić na szczyt ligi tureckiej oraz ponownie liczyć się w Lidze Mistrzyń, którą ostatnio wygrał w 2015 roku.

Dodajmy, że władze Eczacibasi już przed rokiem złożyli Polce ofertę. ale ta zdecydowała się pozostać w Serie A. Teraz ponoć były większe szanse na jej pozyskanie, bo kryzys wywołany przez pandemię mocno dotknął włoską siatkówkę, w tym mistrza Italii z 2019 roku. A klub ma na utrzymaniu sporo gwiazd, m.in. Paolę Egonu, Miriam Syllę czy Kimbaerly Hill. Głośno zastanawiano się, czy stać go będzie na spełnienie finansowych oczekiwań ich wszystkich.

Zobacz jeszcze: Jacek Nawrocki: Najważniejsze – być cierpliwym

Wołosz szybko ucięła wszelkie spekulacje. Zostaje w Imoco, z którym podpisała roczny kontrakt.

– Moim celem było pozostanie w Conegliano i bardzo się cieszę, że ponownie będę mogła założyć koszulkę Imoco Volley. To środowisko, w którym czuję się bardzo dobrze, nigdy w życiu nie uwierzyłabym, że mogłabym zostać dłużej niż rok lub dwa w tym samym klubie. Tymczasem będzie to dla mnie już czwarty sezon w drużynie. Mamy szalonych fanów, świetną kadrę szkoleniową i super koleżanki, z którymi bardzo się związałam. Czuję się tu jak u siebie w domu – powiedziała siatkarka.

Bartosz Bednorz w Zenicie Kazań to jeden z największych hitów transferowych w historii polskiej siatkówki.

– Ten transfer to spełnienie moich marzeń. Długo się nie zastanawiałem. Jestem ambitnym człowiekiem i walczę tylko o najwyższe cele. Ciężką pracą udało mi się dojść do momentu, w którym leżał przede mną kontrakt z Zenitem Kazań. Nie spoczywam na laurach i dalej będę ciężko pracował, bo przede mną początek świetnej przygody i niesamowite wyzwanie. Zagram w nowym miejscu, którego jestem bardzo ciekawy. W klubie, dla którego porażka nie wchodzi w grę – przyznał przyjmujący, który doskonale zdaje sobie sprawę, jak trudne zadanie stoi przed nim.

Szefowie Zenitu liczą, że Polak – podpisał 2-letnią umowę – pomoże ich drużynie powrócić na szczyt. W latach 2015-18 wygrywała Ligę Mistrzów, ma w swoim dorobku też 10 tytułów mistrza Rosji i klubowe mistrzostwo świata z 2017 roku. Za większością tych sukcesów stał Wilfredo Leon, który dwa lata temu jednak przeniósł się na Półwysep Apeniński, do Perugii. W przeszłości z drużyną z Kazania związany był też Łukasz Żygadło, ale nie rozegrał w jej barwach żadnego meczu. Tuż przed rozpoczęciem sezonu 2013/14 doznał poważnej kontuzji stawu skokowego, która spowodowała długą przerwę. Po roku za porozumieniem stron klub rozwiązał dwuletni kontrakt z polskim rozgrywającym.

Ostatnie rozgrywki dla Zenitu okazały się fatalne. Drugi raz z rzędu nie wywalczył mistrzostwa Rosji, a w Lidze Mistrzów odpadł już w fazie grupowej. Po raz ostatni miało to miejsce w sezonie 2006/07 kiedy nie brał udziału w tych prestiżowych rozgrywkach.

Zobacz jeszcze: Grupa Azoty ZAKSA. Transferowa układanka

Dla Polaka przenosiny do Zenitu to także spory awans finansowy. Mówi się, że za sezon zarobi 900 tysięcy euro.

A jeszcze nie tak dawno, bo dwa lata temu gdy Bednorz przenosił się z PGE Skry Bełchatów do Leo Skoes Modena, wielu wieszczyło, że w Serie A sobie nie poradzi, że spędzi czas w kwadracie dla rezerwowych  i wróci do kraju z podkulonym ogonem. Nasz przyjmujący wykorzystał szansę. Agent zawodnika, Jakub Michalak, zdradził, że jego podopieczny w walce o angaż w Zenicie pokonał reprezentantów Brazylii, Leala oraz Ricardo Lucarelliego.

Lukasz Sobala / Press Focus

– Stawaliśmy w szranki z dwoma topowymi zawodnikami – ocenił. – Kazań patrzy na swoją drużynę długofalowo. Władimir Alekno w trakcie rozmów zapytał prosto, czy Bartek chce grać dla Kazania, i to był klucz. On przespał się z tym pytaniem i następnego dnia odpowiedział bez wahania, że chce, mimo że rozmawialiśmy wtedy ze wszystkimi klubami wielkiej czwórki we Włoszech – powiedział menedżer siatkarza.

Bednorz w Kazaniu znalazł się w doborowym towarzystwie. Zagra m.in. z charyzmatycznym Francuzem Earvinem N’Gapethem, atakującym Maksymem Michajłowem czy środkowym Artiomem Wolwiczem. Po roku przerwy spowodowanej problemami zdrowotnymi zespół ponownie poprowadzi Alekno.

Zobacz jeszcze: Polscy asystenci, czyli wiecznie drudzy

Bednorz prawdopodobnie nie będzie jedynym Polakiem, który zagra w silnej lidze rosyjskiej. Na złożenie podpisu pod umową w Superlidze czeka też Maciej Muzaj. Polak w swoim pierwszym sezonie w Rosji okazał się prawdziwym objawieniem. Grając dla Gazpromu Surgut został najlepiej punktującym zawodnikiem ligi. A to spory wyczyn, bo liga rosyjska atakiem stoi. Liczy się w niej siła, a nie techniczne fajerwerki, stąd takie uznanie tamtejszych fanów dla bezkompromisowych bombardierów. Muzaj w rankingu wyprzedził takie gwiazdy ataku, jak Georg Grozer czy Maksym Michajłow. W dużej mierze dzięki niemu drużyna z Surgutu awansowała do play offu i ostatecznie wywalczyła siódme miejsce w rozgrywkach.

Nic dziwnego, że kluby w Rosji mocno zainteresowały się Muzajem. Poważne oferty złożyły mu Ural Ufa oraz mistrz Rosji z poprzedniego sezonu Kuzbass Kemerowo. Cytowany przez volleyball.it Bolesław Grzyb, reprezentujący interesy naszego atakującego, przyznał, że transfer do Kuzbassu jest uzależniony od Matthew Andersona i Iwana Zajcewa, którzy są wiązani z tym klubem. Limit obcokrajowców w lidze rosyjskiej wynosi dwóch zawodników, więc dla Polaka po prostu zabrakłoby miejsca. Bardziej prawdopodobna jest więc opcja Uralu.

– Wszystko w Ufie mamy dogadane, ale w Rosji szaleje koronawirus i sport zszedł na drugi plan. Zgodę na kontrakt Maćka musi podpisać mer Ufy, bo to miasto gwarantuje pieniądze na działalność klubu – wyjaśnił Grzyb.

Zobacz jeszcze: Wielkie rosyjskie wyzwanie

Rozmowy z Rosjanami prowadzi także kolejny reprezentacyjny przyjmujący, Artur Szalpuk.

– Na stole są dwie propozycje z ligi rosyjskiej oraz jedna z Serie A. Wszystko wskazuje jednak na to, że Artur będzie grał w Superlidze. Być może niedługo sfinalizujemy rozmowy. W Rosji chodzi o jeden bardzo znany klub z dużymi możliwościami finansowymi i wielkimi aspiracjami sportowymi oraz drugi nieco niżej stojący w sportowej hierarchii – zdradził menedżer Jakub Michalak. Okazało się, że tym klubem jest Biełogorie Biełgorod. Zainteresowanie Polakiem potwierdził na łamach rosyjskiej prasy dyrektor sportowy klubu (niegdyś reprezentant Rosji) Taras Chtiej. Przyznał jednak, że na miejsce przyjmującego kandyduje kilku zawodników i Szalpuk nie jest jedyną opcją.

Ostatnio nastąpił zwrot akcji. Być może Szalpuk zostanie jednak w kraju. Mocno kusi go Verva Warszawa Orlen Paliwa. Jednym z argumentów za przeprowadzką do stolicy jest osoba trenera Andrei Anastasiego. Obaj panowie świetnie się znają, bo w sezonie 2017/18 pracowali razem w Treflu Gdańsk. Pod okiem Anastasiego Szalpuk miałby odbudować formę po nie najlepszym poprzednim sezonie, gdy z powodu urazów nie mógł osiągnąć stabilnej i wysokiej formy.

Zobacz jeszcze: MKS Będzin. Sieć rzucona na Belga

Rozpoczął się także swoisty wyścig po najlepszego zawodnika ostatnich mistrzostw świata Bartosza Kurka, który opuści Vero Volley Monza. To w sumie przeciętny klub i dla naszego atakującego, który wrócił do wysokiej formy, jest po prostu za słaby. Z jego nazwiskiem wiązano kluby w Turcji, Rosji, Włoch i lig azjatyckich.

Zdaniem włoskich mediów Polak zdecydował się na egzotyczną, ale dobrze płacącą ligę chińską. Portal volleyball.it podał, że w przyszłym sezonie będzie grał w Chinach, podobnie jak Amerykanin Matthew Anderson (ostatnio Leo Shoes Modena) i Słoweniec Tine Urnaut, który już w poprzednim roku występował w Szanghaju. Rewelacje te szybko sprostował Michalski, agent Kurka. – Bartek na pewno nie będzie grał Chinach. To bzdura – skomentował rewelacje włoskich mediów.

Gdzie zatem będzie kontynuował karierę 31-letni atakujący? Ma to być liga japońska. Dla Kurka będzie to druga przygoda z Krajem Kwitnącej Wiśni. Pierwsza nie okazała się zbyt udana. W 2016 roku Polak podpisał umowę z JT Thunders, ale ostatecznie nie zagrał w klubie z Hiroszimy żadnego meczu – nie licząc spotkań towarzyskich, które odbyły się w Polsce. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Siatkarz tłumaczył się wypaleniem zawodowym, depresją oraz trudną sytuacją osobistą.

Zobacz jeszcze: Siatkówka. Długowieczna pozycja

Nie mniej ciekawie jest na krajowym podwórku. Do PlusLigi wracają mistrzowie świata, Fabian Drzyzga i Mateusz Bieniek. Zwłaszcza transfer tego pierwszego do Asseco Resovii to spore zaskoczenie. Po świetnym sezonie w Lokomotiwie Nowosybirsk reprezentacyjny rozgrywający mógł liczyć bowiem na oferty z wielu lepszych i bogatszych klubów. W grę wchodziły pozostanie w Rosji oraz wyjazd do Włoch.

Dla reprezentanta Polski to powrót do rzeszowskiego klubu. Grał w nim w latach 2013-17, zdobywając mistrzostwo i dwa wicemistrzostwa kraju oraz srebrny medal Ligi Mistrzów. To były ostatnie tłuste lata Resovii.

Popularny „Bieniu” natomiast ma zostać wypożyczony z Cucine Lube Civitanova do PGE Skry Bełchatów. We włoskim klubie przy limicie obcokrajowców nie grał we wszystkich meczach, a bardzo zależy mu na wyjeździe na igrzyska olimpijskie w Tokio (2021). Rywalizacja w reprezentacji Polski jest ogromna i Bieniek chce się do niej przygotować jak najlepiej.


Zobacz jeszcze: Siatkówka. Nowy atrakcyjny kierunek